Kilka lat temu Kasia i Artur Szuba postanowili zatrzymać w kadrze pamięci ludzi i wydarzenia muzyczne lat osiemdziesiątych. Pociągnęli za języki swoich znajomych, wśród których znalazły się postaci ważne dla polskiej muzyki wówczas i dziś. Tak powstał cykl wywiadów traktujących o muzyce tamtych lat, a zatytułowanych razem “Gdzie oni są?” Miała z tego materiału powstać książka, ale różne względy uniemożliwiły jej wydanie. Całość, po latach, po raz pierwszy światło dzienne ujrzy w megaZinie dopiero teraz. Stąd wiele faktów, informacji i zapowiedzi jest już dziś nieaktualna. Postanowiliśmy je jednak zachować, by pokazać kontekst tych wszystkich rozmów.

Monika Olejnik, lat ??, dziennikarka TVN oraz radia „Zet”, w latach 80 jeździła po Polsce i robiła reportaże, m.in. trafiła na pierwszy koncert zespołu Big Cyc.

monika_olejnik_page

Lata 80 to Zbyszek Hołdys i Perfect, Oddział Zamknięty, Grzegorz Ciechowski i Republika – to pierwsze, co przychodzi mi do głowy.
Byłam reporterką w Trójce. Jeździłam razem z Beatą Michniewicz po kraju i robiłam reportaże o biednych ludziach, samotnych, takich, którym trzeba pomóc. Zdarzało się, że trafiałyśmy do naprawdę przedziwnych miejsc. Ze Skibą mamy taką śmieszną historię. Któregoś dnia dostałyśmy zaproszenie do Łodzi na wystawę biustonoszy. Pojechałyśmy i okazało się że wystąpił tam Big Cyc. To był ich pierwszy występ. Skiba opowiada teraz, że podobno w miejscu, gdzie odbył się ten koncert, w miasteczku studenckim, stoi tablica pamiątkowa, na której jest napisane, że występowali w tym miejscu i że dwie reporterki Trójki robiły o tym reportaż. Nie wiem ile w tym prawdy, ale Skiba tak opowiada.
Tak, z całą pewnością byłam fanką Perfectu, Oddziału Zamkniętego, no i Republiki. To trzy najważniejsze dla mnie zespoły. Jak się rozpadał Perfect, pamiętam, że płakałam. Wiem, że ludzie będąc fanami danej kapeli, mieli odpowiedni do tego styl ubierania. Fani Republiki np. nosili się na czarno. Ja jednak wykształciłam jakiś swój styl, który pozostał mi do dziś i chyba niewiele ma wspólnego z konkretną muzyką. Wtedy chodziłam w jeansach i jakiś tam czarnych bluzach, bardzo różnie zresztą było.
Nigdy też nie siedziałam godzinami przy radiu, żeby nagrywać jakieś ulubione kawałki. Oczywiście, co jakiś czas coś tam się rejestrowało, ale stanowczo wolałam jeździć na koncerty.