Riker – Leszek Parol, czyli artysta, który zdobył  pierwszy instrumentalny megatotal, jest już w połowie drogi do debiutanckiej płyty. Nim jednak dojdzie do jej premiery, niech czas oczekiwania na nią osłodzi rozmowa z autorem.

zdjęcie z archiwum Leszka Parola

zdjęcie z archiwum Leszka Parola

Cóż takiego sprawiło, że zacząłeś grać? Dlaczego klawisze, a nie puzon?

Nie pamiętam dokładnie kiedy to było, ale byłem bardzo mały, gdy na urodziny dostałem od rodziców takie małe organki Casio. Od tego się zaczęło. Parę lat później dostałem trochę większe organki Casio, a aktualnie mam dużą Yamahę (sam kupiłem :).

I biegałeś do szkoły muzycznej ćwiczyć gamy i inne palcówki?

Trochę tam przeglądałem zeszyty i książki do nauki. Parę akordów znam, ale nie, nie uczęszczałem do żadnej z takich szkół. Jestem totalnym samoukiem i może zabrzmi to troszkę pysznie, ale potrafię zagrać wszystko ze słuchu. Rzecz jasna nie za pierwszym razem (śmiech).

Może to i dobrze, sam spotkałem na swej drodze wielu bardzo zdolnych i dobrych instrumentalistów z różnych szkół muzycznych, którzy w zespole czy w studio nie potrafili się odnaleźć bez kwitów z nutami…

Pewności mieć nie mogę, ale wydaje mi się, że część takich osób, która doskonale zna nuty, nie zna ich brzmień. Owszem zdają sobie sprawę, gdzie na klawiaturze jest jaki akord, ale nie pamiętają jak brzmi. Być może nie próbowali nigdy stworzyć czegokolwiek sami. Zapewne też tylko słuchają muzyki ale jej nie słyszą… Moim zdaniem głębokie emocje można tylko przeżyć tworząc coś od podstaw, wtedy ukazujesz swoje prawdziwe oblicze, to co czujesz, to o czym myślisz, to jaki jesteś.

Czy to właśnie owe brzmienia zdecydowały, że uprawiasz muzykę, nazwijmy to elektroniczną, czy raczej uległeś czarowi tego pierwszego Casio i w dzieciństwie kręciły cię kalkulatory?

(śmiech) Dla ścisłości jestem humanistą. Owszem, brzmienia miały na to znaczący wpływ, wspomniane Casio też, ale przede wszystkim świadomość tego, że klawisze są multi. Mogę użyć dowolnie wybranego przez siebie dźwięku, dowolnie go modulować w trakcie grania, to jest coś cudownego, niesamowitego i niepowtarzalnego. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że niektóre z dźwięków nie brzmią tak pięknie jak ich “żywe” odpowiedniki, ale właśnie dlatego ich nie używam.

To coś cudownego, niesamowitego i niepowtarzalnego doprowadziło do Twego zaistnienia na MT, zebrania stosownych funduszy, a wkrótce do debiutu płytowego… Opowiedz o swej drodze do MT i o przyszłej płycie…

Na MT wpadłem całkiem przypadkowo. Pewnego letniego dnia, pracując w pocie czoła, znalazłem ów serwis dzięki uprzejmości słynnego wujka G. Zarejestrowałem się, wrzuciłem album i zacząłem zawierać znajomości. Zawsze najważniejsze dla mnie były opinie ludzi. A dzięki MT znalazłem rzeszę zupełnie obcych mi (przynajmniej na początku) osób, które obiektywnie oceniały moją twórczość. Za to jestem szczerze i dozgonnie wdzięczny. A jeśli do tego pojawiały się inwestycje, to moje szczęście nie znało granic. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że udało się zebrać MT. Pamiętam, że jak to się stało, darłem się wniebogłosy jak opętany. Korzystając z okazji chciałem jeszcze raz Wam wszystkim podziękować za wszystko.

Jeśli zaś chodzi o płytę, to materiał różni się od albumu, a raczej składanki “Something has changed” dostępnej na MT. Jest jednolity pod względem gatunkowym, ale różnorodny jeśli chodzi o rytmikę. Na początku chciałem, aby powstało coś co nazwałem “beatless”, czyli muzyka bez żadnych elementów perkusyjnych, ale w kilku przypadkach nie mogłem się powstrzymać. Na płycie znajdzie się 10 kompozycji i więcej nie powiem…

Rozumiem tę tajemniczość… Tymczasem jak sądzisz, czy przyszłość przemysłu muzycznego to faktycznie portale społecznościowe, mp3, Internet?

Jestem na tak! Niestety, w naszym kraju to, co w innych państwach rozwija sie od jakiegoś czasu, u nas jest w powijakach. Przyjdzie nam na to zjawisko sporo poczekać, ale warto.

I nie boisz się o to, że na tych wolnościowych zrywach swoje łapy położą koncerny?

Oczywiście, że położą – już na samym początku. Potem będziemy musieli jeszcze troszkę poczekać, aż utworzy się dzielny ruch oporu i założy, może niespójnie ujmując, koncern niezależny.

Hmmm albo Komputerowy Świat jak śpiewał Kraftwerk, który nawiasem mówiąc bardzo lubię.

Przyznam szczerze, że znam może 4 czy 5 ich utworów. Nie jest to zespół, który mnie zachwyca. Ale co do Komputerowego Świata, to się zgadzam (śmiech).

Grasz muzykę instrumentalną, ale gdyby posiadała wokale i słowa, to czego by dotyczyły? Masz jakieś “tekściarskie” autorytety?

I tu mnie masz (śmiech). Jeśli chodzi o teksty i muzykę to kocham A-ha (tak, to ci od Take on Me). Z treścią u nich jest różnie, raz smutno, raz wesoło. Natomiast ja bardziej trzymałbym się tej delikatnej strony. Mam już kilka tekstów, nawet z gotową muzyką.

No proszę, to teraz ty mnie zaskoczyłeś. Ty jesteś ich autorem? Możemy liczyć, że kolejna odsłona twojej twórczości będzie śpiewana?

Tak, ja je napisałem, i to po angielsku. Na pewno kiedyś ujrzą światło dzienne i najchętniej sam bym zaśpiewał, ale nad tym muszę jeszcze trochę popracować  (śmiech). Może kogoś to zdziwi, ale nie zachwycam się żadnym zespołem czy wykonawcą z gałęzi stricte elektronicznej.

Czego zatem, prócz A-ha, słuchasz?

Uwielbiam Keane, Coldplay, IAMX. Głównie zespoły, które w swoim repertuarze mają wpadające w ucho, romantyczne piosenki. I żeby była jasność, piosenki mają wpadać i zostawać, a nie od razu wylatywać (śmiech).

Życzę zatem, by twoja muzyka nikomu z uszu nie uciekła i dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Artur Szuba

Dossier

Imię i nazwisko: Leszek Parol
Pseudo: Riker
Zespół: brak
Instrument: głównie synth yamaha
Data urodzenia: 28/09/1980 r.
Miasto:  Warszawa
Kapele w których grałem:  brak
Sukcesy: każdy nowy utwór
Porażki: nie znam
Inspiracje: przede wszystkim stany emocjonalne, w których czasami się znajduję, aczkolwiek pod tym samym względem patrzę na innych
Marzenia: muzyczne marzenie – wydać płytę (już tuż tuż)
Unikam: zakłamanych ludzi, chamstwa, itp.
Lubię:  uwielbiam A-ha (tak, to ci od Take on Me :P)
W MT od: 12/05/2009
Jestem tu bo: uwielbiam dzielić się swoją muzyką z innymi. Zawsze jestem ciekaw reakcji – wszystko jedno, budujących czy nie. Wszystkie są ważne.