Tourette ma za sobą niezwykłą przygodę. Bliskie spotkania z tamtym światem, samochód działający na dwóch strunach basowych, grochówka z kiełbasą, zwycięstwo w turnieju, nowe doświadczenia, nowa energia i nowi fani – to plon raptem dwudziestu siedmiu godzin. Może mamy już temat na scenariusz filmu? ;)

Dzień zaczął się bardzo wcześnie. Do przejechania mieliśmy jakieś 500 kilometrów. Świeciło słońce i nawet jeśli niektórzy się nie wyspali, to nasza radosna wycieczka zapowiadała się cudownie.

Już u samego startu doszły nas jednak niezbyt optymistyczne wieści. Po przyjeździe po Larry’ego i jego sprzęt dowiedzieliśmy się, że Pan Stróż budynku i salki odszedł w nocy z tego świata. Dodać należy, że Larry też nie był w najlepszym stanie. Wrócił właśnie z całonocnego koncertu – chwała Bogu jednak, wytrzymał to jakoś. W refleksyjnych nastrojach zebraliśmy po drodze Ptaka i odjechaliśmy w kierunku autostrady A4.

Kolejną niespodzianką była lekka awaria samochodu na autostradzie. 100 km za Katowicami od układu wydechowego odpadło coś (pokrywa tłumika/katalizatora?) i wisząc ledwie na dwóch (tylnych) śrubach zbierało wszystko z jezdni jak łopata. Uratowały nas…  dwie struny do basu, dwie plastikowe opaski oraz taśma izolacyjna. Tak zreperowanym autem przebyliśmy łącznie blisko 800 km. MacGyver byłby z nas dumny.

Do Hali – nie lada – Widowiskowej Kostrzynianka w Kostrzynie dotarliśmy około 15:30. Podjęto nas chlebem i solą. Lub grochówką i kiełbasą – jak kto woli. Mimo, że podejrzewaliśmy sabotaż, posiłek przyjęliśmy z nieskrywaną radością. Nie był to co prawda rosół – a to przecież niedziela! – ale za to rozgrzewał, a pogoda na zewnątrz wręcz przeciwnie.

W strojach roboczych na scenę wbiegliśmy o 16:30 i daliśmy koncert. Warto zaznaczyć – punktualnie, co jest nie lada wyczynem w przypadku organizacji przeglądu kilkunastu kapel! Organizatorom, czyli Nieformalnej Grupie Animatorów Kultury, Grupie ROZPOZNAWALNI gratulujemy profesjonalizmu – inni powinni się od Was uczyć organizacji takich imprez.

Ach, ale cóż to był za koncert! Nie ma się co rozpisywać, wszakże nie wypada samemu o sobie peanów pisać. Niechaj za dowód naszej zajebistości posłuży jedynie werdykt Jury (w osobach menadżera Lecha Bekularda oraz Wojciecha Hoffmanna i Bogusza Rutkiewicza z TURBO), w którym to obwołano Tourette zwycięzcą IV edycji Rockowych Andrzejek w Kostrzynie. Nagroda została podzielona na trzy zespoły (gratulacje! :-)), ale to Tourette decyzją jury jako laureat główny został zaproszony do zagrania koncertu na przyszłych Rockowych Andrzejkach.

Nagrodę odebraliśmy z rąk burmistrza Kostrzyna pana Pawła Iwańskiego i (pięknej) przewodniczącej Komisji Kultury, pani Renaty Lepczyk. Wszystkim wymienionym osobom i instytucjom bardzo dziękujemy!

Werdykt, co tu dużo mówić, ucieszył nas niezmiernie. W szampańskich nastrojach rozpoczęliśmy podróż powrotną, zahaczając po drodze o co lepsze lokale (ach! homary, małże, kawior…), demolując najlepsze hotele i burdele, oddając mocz, krew i treści żołądkowe przez okno samochodu, zaczepiając przechodniów, strzelając do bezbronnych ludzi i zwierząt… i to właśnie dlatego – tej wersji się trzymajmy, podróż powrotna trwała prawie 12h, a cała wycieczka nieco ponad 27h (dla niektórych skończyła się dopiero w poniedziałek wieczorem).

Bogatszy w nowe doświadczenia, nową energię (dzięki panie Wojtku!) oraz nowych fanów (dzięki Marian!), Tourette jest o krok bliżej do podbicia świata.

Dziękujemy za uwagę.

Tourette wystąpił obok:
AFTERBIRDS (Gorzów Wlkp)
DRUNK’N'ROLLED (Wolsztyn)
FURIUS (Środa Wlkp)
GUITAR FORCE (Rzeszów)
IMPOR(T)ENTO (Środa Wlkp)
RAYMOUNT X (Połczyn Zdrój)
STAGE66 (Poznań)
T-BOX (Giżycko)
the G[H]OST (Gostyń)

Jako gwiazda wieczoru wystąpił zespół TSA.