Kilka lat temu Kasia i Artur Szuba postanowili zatrzymać w kadrze pamięci ludzi i wydarzenia muzyczne lat osiemdziesiątych. Pociągnęli za języki swoich znajomych, wśród których znalazły się postaci ważne dla polskiej muzyki wówczas i dziś. Tak powstał cykl wywiadów traktujących o muzyce tamtych lat, a zatytułowanych razem “Gdzie oni są?” Miała z tego materiału powstać książka, ale różne względy uniemożliwiły jej wydanie. Całość, po latach, po raz pierwszy światło dzienne ujrzy w megaZinie dopiero teraz. Stąd wiele faktów, informacji i zapowiedzi jest już dziś nieaktualna. Postanowiliśmy je jednak zachować, by pokazać kontekst tych wszystkich rozmów.

Wywiad zamieszczony poniżej to demo właściwego tekstu, który po redakcji i aktualizacji znajdzie się w książce “Gdzie oni są?”, której wydanie sfinansowane zostanie przez Fanów MegaTotal.pl. Jeśli chcesz być jednym z nich, kliknij tutaj.

Piotrek „Misiek” Misikiewicz – wokalista zespołu REPUTACJA. Bogdan „Bodzio” Misikiewicz – fotograf Gazety Chojnowskiej.

PROLOG – 1982r. – CHOJNÓW – woj. dolnośląskie

Wszystko zaczęło się w ósmej klasie podstawówki SP3, gdy na lekcji języka polskiego klasa VIII B otrzymała zadanie domowe. Dotyczyło ono napisania wzoru podania do szkoły średniej.

U kumpla Marka, w porze obiadowej, zebrało nas się kilka osób. Plany na przyszłość były co prawda dość mętne a perspektywa wolnej soboty dość bliska, szybko uruchomiony został muzyczny sprzęt stereo gospodarza domu. Była to era magnetofonów szpulowych. Marzenie każdego ucznia.

Jak się okazało starszy brat Marka, nagrywał w całości notowania Listy Przebojów Programu Trzeciego. Ten październikowy popołudniowy moment, odkrycie takiej listy i pierwsze dźwięki utworu – Telefony. Na moje namolne prośby z 10 razy musiano odtwarzać ten numer. To był szok emocjonalny.

W domu od razu zasiadłem przy pianinie – F-dur, d-moll, A-dur. Chopin tworzył takie melodie za życia. Sexy doll – tylko dopełniło rewolucji umysłowej. Jak się okazało potem – rewolucji życiowej.

Tak dla ścisłości to było notowanie 28 listy. A sobotnie wieczory pomiędzy 20 a 22 na falach UKF-u sprawiły że zainteresowałem się polskim rockiem. A zespół Republika to był numer 1.

Naturalną koleją rzeczy było wybranie przy bierzmowaniu imienia Grzegorz. To była suwerenna decyzja. Rodzice nie oponowali. Zaprotestowali jednak gdy Grzegorz i spółka, zawitali któregoś miesiąca roku pańskiego 1983 do pobliskiej Legnicy. Republikańska frakcja VIII B pojechała prawie w komplecie. Cóż takie życie niepełnoletniego.

Żeby zobaczyć czwórkę z Torunia na żywo przyszło mi poczekać, naprawdę szmat czasu. Tzw. druga odsłona. Z Biolikiem. Warto czekać. Zaprawdę powiadam wam. Naprawdę warto.

Teraz przyszła pora na przedstawienie sylwetki mojego brata. Bogdan. Rocznik – 75. Zodiakalny jak na jeszcze obowiązujące przepisy – Wodnik. Gdy na LP PR III szturmem (i to dosłownie) weszło Nieustanne tango, ten o siedem lat ode mnie młodszy skubaniec, od razu zaakceptował jakże nowy i odmienny stylistycznie od wcześniejszych utworów numer Republiki.

Wiadomo powszechnie, że krążek Nieustanne tango sprawił że część fanów zespołu po prostu go nie zaakceptowało i odeszła. Na tamtą chwilę i moją edukacje muzyczną, ten utwór był naprawdę trudny w odbiorze. Decyzja o niefanowaniu była jednak abstrakcją.

Dziesięć razy pod rząd puszczałem sobie ten kawałek w kółko. Mój kasetowy ZK ledwo to wytrzymał. Ta dość swoista terapia okazała się bardzo skuteczna. Obecnie płyta Nieustanne Tango to wg mnie podstawa. A gdyby ktoś mnie tak znienacka obudził o północy i kazał wyrecytować tekst tytułowego utworu, zrobiłbym to bez zająknięcia.

Zainteresowanie głównie polskim rockiem alternatywnym czyli: punkiem, reggae, gotykiem, new wave, new romantic, czy bluesem i metalem, przyszło w momencie gdy w audycji popularnej trójki pt. Posłuchaj ojca, posłuchaj matki poinformowano słuchaczy o decyzji Grzegorza Ciechowskiego o rozwiązaniu zespołu. To był szok na miarę 1985r. Następna myśl „No i czego tu teraz słuchać?”.

Kolejny impuls (dzień później w środę) pokierował potencjometrem radiowym po skali. W ten sposób natrafiłem na Listę Przebojów Rozgłośni Harcerskiej. O rany – co tam się działo… Paradoksalnie tamta decyzja Grzegorza spowodowała całkiem nowe sytuacje umysłowe. Urodziły się one 9 lat później. 11 letni okres wokalisty tekściarza i kompozytora w post punkowej formacji JUBEL.

Pasja Bogdana do fotografiki okazała się nader przydatna do mojej przygody z twórczością Grzegorza Ciechowskiego. Dowodem tego są zdjęcia z 1997 r. Republika zawitała wtedy do Wrocławia. To były chyba Juwenalia na Wyspie Słodowej. Samego koncertu co prawda nie zobaczyliśmy, bo już wtedy PKP zaczęło oszczędzać. Za to przeprowadziliśmy z Grzegorzem wywiad na potrzeby naszej lokalnej Gazety Chojnowskiej.

Seria zdjęć zrobionych wówczas przez Bogdana ma dziś wartość historyczną. A sam materiał który wówczas się ukazał do dnia dzisiejszego wzbudza sporo emocji. Fotograficzne hobby mojego brata przydało się też w 1999 r. podczas Dni Legnicy. Muzyczną gwiazdą była – oczywiście Republika. Z tego wydarzenia jest jedna jedyna wspólna fota z zespołem.

WPŁYWY

Wpływ twórczości Grzegorza Ciechowskiego na codzienne życie jest ogromny. Ten pierwszy raz z kobietą. Nie ważne kiedy, gdzie. W tzw. międzyczasie przenikania ciał i dusz musiały być odtworzone pod rząd Nowe sytuacje i Nieustanne Tango.

Pierwsze, symboliczne wynagrodzenia za pracę w Gazecie Chojnowskiej było w postaci prezentu od ówczesnego redaktora naczelnego Stasia Horodeckiego. Płyta kompaktowa republikanów Single 1982-85. Moja pierwsza. Jakże wymarzona.

Od momentu ukazania się krążka 1991 zawsze każdego 1 stycznia po odespaniu sylwestrowych szaleństw zapuszczam utwór Balon. Ot, taki noworoczny obrządek.

Gdy w 1994 r. zakładałem post punkową grupę JUBEL, wiadome było że kiedyś przyjdzie taki moment, by wydać debiutanckie demo zespołu. Po cichu zakładałem, że do repertuaru włączę jakiś republikański kawałek. Wiadomo, że wokaliści mają nieraz wybujałe ambicje. Ale jaki?

Jak zwykle z pomocą przyszedł rozwój wydarzeń. W poczytnym Super Expresie ukazało się ogłoszenie drobne o powstaniu w Lublinie fanklubu Republika marzeń. W tym samym roku zorganizowałem ekipę, która pojechała na festiwal do Jarocina. Tam na kwaterze prywatnej, obok naszego namiotu, zakotwiczyli ludzie z Lublina. Wśród nich była Marzena. Znała doskonale ludzi z tegoż fanklubu. Ba! Sama była jego członkinią.

Ja wierzę w zrządzenie losu. To był dla mnie zasadniczy zwrot w znajomościach republikańskich. Bardzo dużo Marzenie zawdzięczam. To właśnie dzięki niej na kasecie (potem płycie) ukazał się Poddaj się lub zgiń. Nie dość tego. Dostałem (oczywiście po cichu) bezpośredni kontakt telefoniczny do samego Grzegorza.

Gdy doszło po kilku latach do wywiadu na potrzeby naszej lokalnej Gazety Chojnowskiej nie byłem dla Grześka osobą anonimową.

Niestety na dzień dzisiejszy z Marzeną kontakt się urwał. Dziewczyna założyła rodzinę. Normalna kolej losu. Może jednak, gdy przeczyta ten felieton, przypomni sobie o mnie?

Niewiedza ma to do siebie, że potrafi urodzić ciekawe fakty. Tak właśnie było, gdy rok po śmierci Grzegorza postanowiłem dosłownie na moment założyć zespół. Miał on za zadanie nagrać i wydać płytę z takimi utworami, które z różnych względów nie znalazły się w Boksie płytowym Republiki. Marzena swego czasu zaopatrzyła mnie w kilka kaset z koncertami Republiki właśnie.

Kto by się spodziewał, że ten tymczasowy byt muzyczny przekształci się w regularnie działający zespół? Gdy po 11 latach z przyczyn ode mnie niezależnych rozwiązał się JUBEL, nie zostałem bezrobotnym wokalistą. Istniała już wtedy – Reputacja. Muzyków skrzyknąłem dosłownie w 20 minut. Najbardziej doświadczonym był z naszej piątki klawiszowiec – Tomek Susmęd. Grał na co dzień w zespole TRIO ŁÓDZKO-CHOJNOWSKIE. Wykonuje ono repertuar Jacka Kaczmarskiego.

Z nazwą zespołu też był problem. Jak ognia chciałem uniknąć nazwy – REPLIKA. Mało brakowało, a zostałaby REPETA. Samą nazwę – REPUTACJA – pomysł nasunął się po lekturze codziennej gazety Fakt. Tam ongiś na rozkładówce politycy zamieszczali swoje felietony. Właśnie któryś z prawicowych ludków biadolił, że przez Okrągły Stół – Solidarność utraciła swoją reputację. To było właśnie jak olśnienie: REPUTACJA. I tak zostało do dziś.

TERAŹNIEJSZOŚĆ

Tamten skład zespołu zaliczył kilka ciekawych koncertów: w Legnickim Centrum Kultury u boku m. in. JUGOSŁAWII, reggałowej CAŁEJ GÓRY BARWINKÓW, w głogowskim klubie MAYDAY jako gość przeglądu Muzyczna bania, czy też w lubińskim klubie AVE CEZAR koncert w piątą rocznicę śmierci Grzegorza Ciechowskiego.

Od tamtego czasu, gdy jechałem gdzieś na koncert, to na mój widok padał okrzyk: O! Republika!. Przy okazji alkohol lał się strumieniami…

Dobrze, że u mojego rockowego boku jest niemal bez przerwy mój przyjaciel gitarzysta – Artur Wójcicki (ponad 25 lat!). Od wiek wieków – fan LADY PANK. JUBEL miał wzloty i upadki. REPUTACJA zmieniła skład. A my niczym – Panasewicz i Borysewicz – filary grupy nieodłączne.

Ciekawą postacią w obecnym składzie zespołu jest basista – Jarek Hojdycz. Człowiek z barwną przeszłością. Muzyk typowo chałturniczy. Wesela, zabawy, itp. gierki. Fan bluesa. A tu proszę. Potrafił się odnaleźć w klimatach punkowo-rockowo-reggae. Tak, tak – to nie pomyłka. Takie właśnie elementy można znaleźć w twórczości Grzegorza Ciechowskiego. Taka też jest pierwsza studyjna płyta zespołu pt. Reprodukcje. Do tej pory wiele osób w Chojnowie dziwi się, że Jarek z Miśkiem się zgrał. Cuda czasem się zdarzają.

Skład zespołu uzupełniają jeszcze:

Grzegorz Kruk – gitarzysta – to obecnie najbardziej wykształcony muzyk z MOKSIROWSKIEJ SCENY MUZYCZNEJ (MSM). Kończy właśnie studia muzyczne.

Za perkusją siedzi obecnie – Mateusz Sieniek – prywatnie wielki fan BLINK 128.

Niżej podpisany śpiewa i gra na klawiszach. Prawie jak oryginał… Zawsze to obecnie robi wrażenie na publiczności. A szczególnie wygląd sceniczny wokalisty. Czarna (lub biała) koszula z krawatem w poprzeczne czarno-białe pasy. Prawie jak oryginał… A wrażenie i wygląd sceniczny to podstawa.

Gdy w grudniu 2007 r. do Legnickiego Centrum Kultury zaproszono na koncert gotycki zespół ze Skoczowa – Batalion d’Amour przeżyłem wtedy niezapomnianą przygodę muzyczną. Zostałem zaproszony przez skoczowian do gościnnego wykonania jednego z ich utworów. Był to Forever z debiutanckiej płyty BdA Labirynt zdarzeń z moim polskojęzycznym tekstem pt. Na zawsze. W tym dniu w Toruniu miała miejsce kolejna odsłona Dnia Białej flagi (DBF). Przybrałem więc republikańskie barwy i poszedłem na całość.

Ten numer na tle obecnego repertuaru BdA, który jest w swojej istocie dość mroczny i ciężki, wyróżnia się szybkością i energią. Zrobiło się więc pogo. Obrazek dawno nie widziany przez moich przyjaciół. Oczywiście młoda widownia była święcie przekonana, że mieli do czynienia z utworem Republiki. W tej chwili Na zawsze Reputacja włączyła do swojego repertuaru. A końcówkę mojego tekstu wciąż dopieszczam jak kochankę przed orgazmem.

EPILOG – 2011 r.

W 30 rocznicę powstania REPUBLIKI i 10 rocznicę śmierci Grzegorza Ciechowskiego mój zespół doczekał się strony na MySpace. Odsłuchać tam można w całości nagrań z płyty Reprodukcja. Tu muszę dodać, że gdyby nie uprzejmość Artura Szuby z zespołu iNNi, kilku numerów z pewnością bym nie nagrał. Dzięki Artur.

Mam nadzieję, że o REPUTACJI będzie jeszcze głośno. Bo na barykadach walka trwa a białej flagi nie zamierzam wieszać póki co.

NA DESER

Nasze braterskie wpływy na festiwal rocka gotyckiego Castle Party. Trwa to już od trzeciej edycji tej imprezy. Gdy w 2005 r. na jednym z lubińskich plenerowych koncertów spotkaliśmy ojca chrzestnego tego festiwalu – Krzyśka Rakowskiego, banalna rozmowa nt. składu kapel mających zagrać wówczas w Bolkowie urodziła historyczne (nie tylko dla nas) republikańskie święto.

Prym rozmowy wiódł Bogdan. Treść rozmowy dotyczyła płyty Depresjoniści. Krzysiek wiedział piąte przez dziesiąte o projekcie – Bończyk-Krzywański. Wysłana została potem skopiowana płyta. Niedługo potem niezawodna, szara eminencja Castle Party – Aśka Prószyńska, listownie poinformowała o zaproszeniu obu panów na występ w Bolkowie. Jak widać, rozmowy i czyny bywają owocne.

To z kolei spowodowało, że rejestrację chojnowskiego koncertu Reputacji podczas finału WOŚP postanowiłem zamienić w płytę Demówka – Koncertówka. Miała ona premierę właśnie wówczas na Castle Party. Nakład 100 sztuk egzemplarzy rozszedł się w sto minut. Potrzebny był potem dodruk.

Samo spotkanie z obu panami przed, w trakcie i popowtrakcie – niezapomniane. Są pamiątkowe foty. Rok później na tę imprezę zaproszono Made in Poland. Jak się okazało, w barwach tej grupy jeden, jedyny raz zagrał na perkusji Sławek Ciesielski. Dzięki Bogdanowi posiada historyczne fotografie.

Jak dotychczas ostatnim spotkanym republikanem jest Leszek Biolik. W 2009 r. Wilki zagrały jako jedna z gwiazd Dni Bolesławca. Gdyby nie stare znajomości wśród organizatorów do spotkania by nie doszło. Ktoś przesadził w przepisach akredytacyjnych. Ale udało się. Na całe szczęście. Są i foty.

I tak karuzela naszej przygody z twórczością Grzegorza Ciechowskiego toczy się dalej. Przypominamy o tym ludziom młodym i starym. Takim przykładem jest niewątpliwie obecnie redaktor naczelna „Gazety Chojnowskiej” – Emilia Grześkowiak. Jako nastolatka – zagorzała fanka Republiki. Po ostatnim chojnowskim występie Reputacji na moksirowskiej scenie w marcu 2011 r. na którym była, jak przyznała, po przyjściu do domu puściła sobie przy lampce wina nagrania Grzegorza i spółki.

Takie są m. in. wpływy mojej działalności, poprzez twórczość Obywatela G. C. na życie moich znajomych. Podobnych przypadków było jeszcze sporo. Bogdan świadkiem. HOWGH!

Piotr Misikiewicz / Bogdan Misikiewicz