Jakiś czas temu Artur przysłał mi maila. Artur co jakiś czas przysyła mi różne maile :) W tym było niezwykle miłe zaproszenie na imprezę, podczas której iNNi będą promować Neonową płytę. Niestety ze względów organizacyjnych nie dam rady :(
Aby sobie to przynajmniej częściowo wynagrodzić, w weekend przedpremierowo wysłuchałem nowej iNNej płyty co najmniej kilka razy.
I cóż się okazało.
W domu nie tylko nie wzbudziła sprzeciwu (Shadowmore na przykład musiałem słuchać w swoim pokoju za zamkniętymi drzwiami :), ale wręcz entuzjazm. Mojej drugiej połowie od razu przypomniała się Republika, a dziewczęta zaczęły podrygiwać. Taka zgoda zapanowała po raz pierwszy od czasu Spaceru niesamotnego Rabastabarbaru, który moje córki znają na pamięć :)
Po co o tym piszę? Bo a. mam dobry humor, między innymi dzięki tej płycie, b. mam akurat wolną chwilę i ochotę napisania kilku zdań, c. mam ogromną chęć polecić ten krążek, bo ma niezwykle pozytywne działanie.
To nie jest recenzja. Nie będę analizował, roztrząsał ani doszukiwał się. To zwykła refleksja. Naszła mnie całkiem naturalnie i chcę się nią podzielić, bo uważam, że ta płyta na to zasługuje. I tyle.
Jutro premiera. Tym, którzy będą w piątek w Choszcznie zazdroszczę. Tych, którzy się wahają, czy przyjść zapewniam, że warto. Ale zaręczam, że wysłuchanie płyty też pomaga :) Niech nie będzie spokojnie :)