Ktoś umarł, ktoś odszedł, ktoś się nie nadawał? Zakładając, że jedna osoba była motorem i siłą napędową, a potem ta osoba odchodzi… na zawsze, czy ten zespół powinien istnieć dalej? Czy jeśli zespół odniósł wielki sukces, a frontman przeszedł w inne wcielenie, czy ten zespół powinien dalej grać? Czy powinni dalej grać to samo, pod ta samą nazwą? Odpowiedzi, Mili Państwo, jest wiele…
Na początek Dżem… Zespół powstał w 1979 (początki sięgają 1973 roku!) w Jarocinie, z niezapomniany Ryszardem Riedlem, który, rzecz niepodważalna, był frontmanem tego zespołu! I nieważne czy brali go z detoxu, czy robił to świadomie… Robił TO i robił to pięknie! Robił to jak potrafił i jak czuł… nadal w stacjach radiowych, na prywatkach, studniówkach czy w klubach-pubach lecą “Lunatycy”, “Wehikuł czasu”, “Czerwony jak cegła” czy “Whisky”. I my nadal tego słuchamy! My i kolejne pokolenia. Moja córka słucha Dżemu! Ci, którzy czytali poprzedni mój felieton wiedzą nad czym się zastanawiam. Czy Ryśka może ktokolwiek zastąpić? Po felietonie “Blues z Dżemem na gorzko” dostałam od Was wiele maili z informacją, że ABSOLUTNIE nie! A Dżem gra dalej, więc co? Maciek Balcar powinien grać już tylko swoje kawałki? A Ryśkowych już nie? No to zastanówcie się, Mili Państwo, jaką publiczność będą mieli faktycznie Ci bluesmani na koncertach. A może ludzie będą przychodzić nadal dla Beno Otręby i jego basiska? Może…
Innym pięknym przykładem jest, niezwykle mi bliska, Republika. Ukazała się “Masakra”, potem chłopaki weszli do studia z nowymi piosenkami, zapowiadało się pięknie i… 22 grudnia 2001 roku zadzwoniła do mnie koleżanka z poznańskiego radia i wykrzyczała w słuchawkę: – Grzesiek umarł! No umarł i co dalej? Nie ma Republiki! Każdy z muzyków poszedł w inną stronę, bo nikt nie jest w stanie ani napisać tekstu na miarę Obywatela G.C., ani zaśpiewać tego w taki sposób jak on. I nikt nawet nie próbuje… Muzycy Republiki dalej są w branży (Leszek Biolik gra w Wilkach i jest producentem, Sławek Ciesielski z powodzeniem wali w bębny w Kijach, a Zbyszek Krzywański tworzy swoje projekty np. jako Depresjoniści), ale oddzielnie. Republika zbiera się raz do roku, w Toruniu na koncercie poświęconym pamięci Grzegorza. I bóg i fani mi świadkiem, że Grzesiek tam też jest! Oj taaaaak… w każdej wyśpiewanej linijce tekstu, w każdym dźwięku, który unosi się tego wieczora w OdNowie. Ja, Mili Państwo, nie zwariowałam. On tam jest! Nie wierzycie? Zapraszam 19 grudnia do toruńskiej OdNowy!
A Oddział Zamknięty?
“Przyszła do mnie nie wiem skąd, zawróciła w głowie tak dokładnie…” Andzię znamy wszyscy! Młodsze pokolenie też, choć nie ma świadomości, że Maestro tej pieśni to Krzysio Jary Jaryczewski! Nikt też już nie pamięta, jak wiele, wiele lat temu podczas podpisywania płyty przez Oddział Zamknięty w warszawskim EMPiKu zablokowany został ruch na Marszałkowskiej, a szyby w salonie powybijane. Przyjechała wtedy milicja, a chłopaki z OZ uciekali tylnym wyjściem. W 1985 roku Jary przestaje śpiewać z powodu poważnego paraliżu strun głosowych. Zastępuje go Robert Janowski i wiecie co? Dla mnie wtedy kończy się Oddział Zamknięty! Po Janowskim swoich sił próbuje Zbyszek Bieniak. I właściwie nie wiem co się dzieje potem z zespołem. Słyszałam plotki, że basista, niejaki Paweł Mąciwoda walczący niegdyś z TSA udziela się w Virgin Snatch, a w 2003 roku trafia w szeregi zespołu Scorpions. Wiem też, że na wikipedii dział: “byli członkowie” jest najdłuższy na świecie. Czy Oddział powinien grać dalej bez Jarego? Dla mnie nie, ale może niech odpowiedzą na to pytanie, Ci którzy lubią obecny Dżem. (Kiedyś kolega podesłał mi zdjęcie małej córeczki w objęciach obecnego front mana OZ… no fajne;)) A przyjaciołom Jarego na pociechę powiem tyle: w 2003 roku miałam przyjemność spędzić z nim i z jego starszym bratem dłuższa chwilę podczas Kotan Day – WSPANIALI LUDZIE!!!, potem widziałam i słyszałam Jarego na koncercie poświęconym pamięci Grześka Ciechowskiego jakieś 2 lata temu i wiecie co… Stary, ale Jary ;)))) poryczałam się ze wzruszenia!
No dobrze, a co z Aya RL bez Kukiza, a co z Klausem Mitffochem bez Lecha Janerki? A co z…? Takich przykładów jest cała masa. Dla mnie – Dżem bez Ryśka… niech sobie gra, nawet na koncert pójdę, ale w domu mam tylko Ryśkowe płyty. A Republika? Jakby się reaktywowała z innym wokalistą uciekłabym na koniec świata. A Oddział???? Oddział był jeden jedyny.
Chyba jestem mało tolerancyjna, bo Ci pierwsi zostają w moim sercu na zawsze… A Wy? Jak to czujecie?
Z wspominkowym pozdrowieniem,
Wasza, z zamkniętym sercem dla dublerów, Kasia
liczba komentarzy: 4
kasia
13 gru, 2009
..no nie do końca;) a Velvet Revolver? przecież to nic innego jak gunsi bez Axla! No, ale ok, masz rację… nie grali jako G’n'R, tylko zrobili nowy projekt:) pozdrawiam księciunia;)
Leszek-agree
13 gru, 2009
Nic nie jest takie same. Rainbow bez Dio dla mnie przestało istnieć. Deep Purple bez Blackmoora jest nadal świetne. Mimo, że nikt nie był w stanie zastąpić Dickinsona w Iron Maiden, to okres z Blaze Bayleyem na wokalu nie przekreslił wg mnie Ironów ( powrót Bruce’a przyjałem z ulgą jednak ). I tak przykłady mozna mnozyć. Każdą kapelę należy pod tym względem traktować indywidualnie. Co też wszyscy czynią:).
Czasem bywa tak, że nie frontman jest motorem napędowym…I nie zgodzę się z phenkiem, że “następni” są tylko podróbką. Częstokroć bywa tak, że są dużo dużo lepsi od tego “pierwszego”. Zależy wszystko od tego, kto jest “szefem” w kapeli, kto tworzy muzę i teksty, kto ma największy wpływ na styl i brzmienie. I najczęściej wcale nie jest to wokalista. Wyobrażacie sobie np. Gunsów bez tego świra Axla? Raczej nie. Ale co ten gość znaczy bez kawałków, które komponował basista Gunsów o wdzięcznym imieniu Duff?
ASz
12 gru, 2009
Hmmm a ja muszę przyznać, że o ile do Dżemu mam stosunek obojętny (nigdy nie byłem słuchaczem tegoż), Republiki bez GC sobie nie wyobrażam, Odział bez Jaryczewskiego traktuję jak odgrzewane średnio przyprawione kotlety, to jeśli chodzi o Klausa jestem szczęśliwym posiadaczem drugiej płyty nagranej bez Janerki i… lubię jej zawartość :)
A Janerka, cóż, jak dla mnie, jeden z niewielu oryginalnych i -nie bójmy się tego słowa :) – wybitnych artystów na naszym polskim łez padole. Jednym słowem, MISTRZ poza wszelkimi klasyfikacjami, rankingami itp. itd. :)
phenek
12 gru, 2009
Z ciężkim sercem przyznaję, że mam podobne odczucia… co jak co,ale frontman jest motorem napędowym i to on nadaje charakteru. Następni są tylko podróbką:/