Piractwo w naszym kraju istnieje od dawna i prawdopodobnie istnieć będzie do momentu, gdy systemem dystrybucji zacznie rządzić zdrowy rozsądek. Płyta wychodzi z taśmy produkcyjnej za kilka złotych, a do sklepu trafia za 39,99. Tragedia, ale nie o tym chciałam pisać. Na to wpływu nie mam żadnego. Ale jest coś, na co, szczerze wierzę, że mam wpływ i dlatego chcę Wam o tym opowiedzieć. Szacunek do muzyków!
Trochę się teraz, Mili Państwo, powymądrzam, ale zrobię to jako żona lidera zespołu, przyjaciółka muzyków i manager kilku formacji muzycznych, a także jako przeciętny słuchacz muzyki.
Wy też z pewnością macie jakieś zaprzyjaźnione kapele. Te kapele zapraszają Was na koncerty, wieczorki promocyjne, performance czy inne wydarzenia promujące ich twórczość. Młodym twórcom zależy na jak największej widowni i jak najlepszym odbiorze. Co więc robią? – Wpadaj stary na koncert! Oczywiście za free! Przecież jesteś nasz kumpel! Otóż, Mili Państwo, właśnie dlatego, że jesteś kumpel powinieneś zapłacić!!! Musisz przecież zdawać sobie sprawę z tego, jak fatalne warunki dają kluby młodym kapelom – grają za przysłowiową miskę albo za kasę z bramki. A przecież dojechać do klubu trzeba… Wyobraźcie sobie, że takich kumpli jest na sali 90%, bo umówmy się, że młode kapele polegają na początku na swoich znajomych. I co? I dostaje taka kapela za koncert 30 zł!!! Albo w jeszcze gorszym przypadku dopłaca za dźwiękowca z klubu…
ZASADA NR 1: Płać zawsze za takie koncerty! One nie kosztują 100 zł, tylko 5 czy 10 złociszy. Dla Ciebie to jedno piwo, ale dla kapeli zapłata za ich twórczość.
Wieczór promocyjny płyty, ważne wydarzenie. Jakiś koncert, muzycy podpisują płyty, opowiadają o godzinach spędzonych w studio, rozmawiają z gośćmi… magiczny wieczór. Na to spotkanie przeznaczone jest 100 krążków do sprzedaży w naprawdę promocyjnej cenie. Niestety podsumowanie spotkania wygląda potem tak: 12 płyt sprzedanych, 53 rozdane: …bo mama, ciocia, żona, przyjaciel, sąsiad, kumpel ze szkolnej ławki… Nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak drogie prezenty dostali. Komponowanie, aranżacja, zbieranie funduszy, granie za michę, studio, wypocona płytka i… podarowana w prezencie. Oby Ci obdarowani przesłuchali ją więcej niż raz. A ile płyt kapela musi rozesłać do klubów, gazet, stacji radiowych? I nie ma kompletnie znaczenia, czy to piękna płytka wyprodukowana przez MegaTotal.pl, czy demo przepalane na domowym komputerze z okładką drukowaną na atramentowej drukarce przyklejoną na białą kopertkę do CD. Muza to muza, wartość ma tę samą. Tylko, że tę wartość zazwyczaj znają tylko sami muzycy.
ZASADA NR 2: Kupuj płytki na koncertach od zespołu. Kosztują niewiele, a fakt zakupu jest wyrazem uznania dla kapeli. Poproś o autograf – będziesz miał pamiątkę (kto wie ile wartą za 10 lat?), a muzycy poczują się świetnie :)
Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie osobiście doprowadza do furii i nękam mądrowaniem się w tym temacie wszystkich moich znajomych. I za nic nie trzeba płacić! Sprawa jest znacznie prostsza. Wyobraźcie sobie, Mili Państwo, że jesteście w pubie ze znajomymi. W trakcie radosnego gaworzenia zapijanego piwem okazuje się, że czas umilać będzie dwóch panów brzdąkających bluesa w rogu sali. Zespół nazywa się „Wielka Berta” albo „Krwawa Mary”… nie ma to znaczenia! Chałturnicy grający do kotleta – pomyślicie. A ja mam prośbę – popatrzcie na nich i zastanówcie się czy ten 50-letni bluesman z włosami jak czeski piłkarz to nie Wy za 20 lat. Przecież on nie marzył jako chłopiec o graniu w smutnych pubach! Zapewne widział się na koncercie na Wembley i na szczycie list przebojów. Jak więc osłodzić mu życie i dać mu chwilę radości? Bić brawo!!! Tak po prostu! To naprawdę wystarczy. Szacunek, Mili Państwo, szacunek! Ci muzycy grają, pracują, zarabiają pieniądze lub nie, ale są muzykami!!!
ZASADA NR 3: Bij brawo po każdym numerze wykonanym na żywo, w pubie, na ulicy, na koncercie. To żywy człowiek i żywy muzyk, który jest artystą, choć może w sposób dla Ciebie nie do końca zrozumiały.
Takich rzeczy jest pewnie więcej, ale pamiętając o tych trzech, z pewnością muzykom będzie choć troszkę lżej :), a na pewno da im to wiele radości. Bo dla muzyka tak naprawdę najważniejszy jest chyba szacunek słuchaczy! Mam rację?
Panie i Panowie muzycy! Chwała Wam za to, że Wam się chce i tworzycie dalej pomimo wszystkich przeciwności losu (mam na myśli branżę fonograficzną, zdrętwiałych menadżerów klubów i ludzi, którym brak słuchu).
Z wyrazami szacunku i ogroooomną prośbą propagowania tych zasad,
Wasza fanka
liczba komentarzy: 19
Chris
30 wrz, 2015
Celny artykuł i wielce prawdziwy, ale… Czy ktoś z was zadał sobie pytanie: Dlaczego płyta wychodząca od wydawcy w cenie ustalonej jako detaliczna, np. na 30 zł u dystrybutorów pojawia się powielona o kolejne marże i cena jest windowana, np. do 39,90 albo i więcej? Dystrybutor dostaje płyty od wydawcy w cenie detalicznej pomniejszonej o marże handlowe, a i tak dokłada dodatkowo swoje. To pazerność dystrybutorów kładzie poniekąd sprzedaż płyt.
WALDEK
29 wrz, 2015
Mój Teść mawiał – “drzyj nagi gołego”. Chciałem stanąć trochę w obronie klubów (które marnie przędą lub stoją gdzieś na krawędzi). CZYNSZ, woda, PRĄD (sporo), AKUSTYK + sprzęt nagłośnieniowy ( obciach gdy zespół musi targać własne paczki), Świetlik, Ochrona ( bo inaczej połowa wchodzi z własnym napojem, sprzątanie klubu przed i po koncercie, środki czystości, papier toaletowy, grafika + promocja na facebooku, PLAKATY (mega luksus za który dwie firmy rozklejaczy w Warszawie biorą 1,20 zł od sztuki. Do tego bywa ( dość niestety często ) ” MY GRAMY TYLKO ZA KASĘ i w dupie mamy promocję własnego koncertu. Miałem kilka dziwnych przypadków kapel które pomimo wielokrotnych ponagleń nie ogłosiły na swoich stronach, że grają koncert … i po sztuce do pustej sali – kasa bu bu. Złoty środek ludzie – złoty środek. Koszty koncertu mogą pokryć trzy zespoły które przyprowadzą po 15 osób kupujących bilety i coś w barze. Reszta to czysty zysk dla obu stron. Wystarczy być uczciwym.
Jan Kondrak
30 cze, 2012
Artykuł tyleż celny co chybiony. Płyt wystarczy nie rozdawać choć to trudne bo przymus towarzyski i endorfiny pokoncertowe rozluźniają dyscyplinę. Trudno.Płacimy frycowe. Nie wychowamy dobrych muzyków i piłkarzy gdy bedziemy płacić odruchowo i nie wiadomo za co. Rolą artysty jest przeciągnąc uwage na swoją stronę. Jesli nie umie albo nie chce mu sie to jego problem. Publiczność należy edukowac nie na okoliczność svoir vivre’u tylko na okoliczność znania sie na muzyce i sztuce. Zauważcie,ze większość recenzyj w pismach studenckich i mlodziezowych to relacje nie recenzje i są na poziomie uposledzenia umysłowego. Czy był czad mianowicie i czy nie bylo? A czad jest funkcją aparatury nie muzyków. Płyta jako źródło dochodu sie kończy, jako nosnik nie.Płyta jest od dawna pasza dla mediów i to niezbedną. Wrócą do łask koncerty. Wtedy okaże się kto jest dobry i na kogo ludzie kupują bilety. Problem ze sztuka wysokiego lotu? Tak! do tego potrzebne sa wyedukowane media zeby dostrzegły wielkość i nazwały. I ustaliły hierarchie. Tego na razie nie ma. Jest tępa gra prymitywnych interesów.
McDonald
16 lut, 2012
Niestety, w tym artykule jest sama prawda. Przy czym często właśnie sami artyści taką politykę prowadzą, a potem płaczą. Ja bym dodał tylko, że to, co dostaje się “za darmo” nie jest szanowane. Wiem to z autopsji, bo sam się wielokrotnie na tym złapałem. Jeśli musiałem się postarać o coś, nabiegać, ‘załatwiać’, zapłacić, to byłem dumny, że to mam. A jak mi samo w ręce weszło, to cóż… wpadło, wypadło, będzie następne.
Przykład z życia wzięty… kilka lat temu, wiosną, Myslovitz zagrał koncert plenerowy w Bydgoszczy, przyszło kilka tysięcy osób. Było piwko, kiełbaski, lody na patyku. Jesienią w tej samej Bydgoszczy grali koncert w klubie z nowym materiałem – sprzedali 34 bilety :)
Robocik
16 lut, 2012
Jako osobnik związany od lat z kabaretem, potwierdzam, że w naszej branży dzieje się podobnie… dodatkowo znajomi niejako podświadomie sądzą, że wejdą za free. Próby do występu trwają długie godziny, aby dobrze wyszlifować program sceniczny należy spędzić nad nim naprawdę sporo czasu. A potem gra się za symboliczne piwo, lub zbiera się 20 zł a właściciel lokalu mówi “no prawda, umówiliśmy się na 5 zł za wejście (głupich 5 zł!), no ale zaczęli wchodzić moi kumple, nie wypadało od nich brać. Otóż najbardziej NIE WYPADA OSZCZĘDZAĆ NA ARTYŚCIE.
Marcin
15 lut, 2012
Dobrze napisane i cieszy fakt, że coraz częściej mówi się u nas o tym, że ktoś jak coś robi, to czasem mu się należą za to pieniądze :) Szkoda, że jeszcze nie przekłada się to na wymierne korzyści, no w końcu jesteśmy Polakami i lubimy mówić.
Ale będąc przy głosie, chciałbym także napomknąć o drugiej stronie, która mnie osobiście też dotyka, jako fotografa. Bardzo często słyszę propozycje, “zrób nam zdjęcie, będziesz w napisach na płycie”. Dokładnie ta sama sytuacja tylko w drugą stronę.
Mam jedynie nadzieję, że to się wszystko zmieni i ludzie, którzy robią coś twórczego, kiedyś w końcu doczekają się uczciwej zapłaty.
Noel
15 lut, 2012
Po pierwsze:
Znajomi zespołu niemal zawsze oczekują że wejdą za darmo bo przecież są znajomymi i nie mają zamiaru płacić ani za bilety ani za płyty – moim zdaniem to chamskie i nie świadczy o przyjaźni.. Grając za bilety zespół nawet nie ma co czasem co między siebie dzielić.
Po drugie:
Obecnie organizowanie koncertów to MORDĘGA – nikt nie chce płacić, kluby nie mają kasy, trzeba grać za bilety i z własnym dojazdem. Taki zespół zwykle dokłada do swojego grania lub zdaje się na sponsorów typu pasztety czy wujek – diler samochodowy. Często są to dla nich sytuacje frustrujące. Ale jak chcą być słuchani – muszą kombinować.
Fakty są takie że pomniejsi muzycy (nie gwiazdy pop) zwykle są po prostu biedni. Przecież jeśli nie grają koncertów to nie zarabiają w ogóle a często mają rodziny i dzieci. I co wtedy?? Płaćcie ludziom za ich muzykę jeśli oczywiście ją lubicie – to nie są duże koszta a im pozwalają tworzyć dalej. W innym wypadku zostanie im praca w korporacji itp albo smutne bezrobocie.
Szajba
15 lut, 2012
Amen! Od 3 lat zajmuje się promocją młodych zespołów, manageruje jednemu i niestety, ale to o czym jest mowa w tekście jest problemem nagminnym. Przeciętny młody zespół ma ok 200-400 “lajków” na facebooku. A zdarzają się koncerty, nawet darmowe, na które przychodzi 10-15 osób. Ludzie niestety nie doceniają pracy innych…
Broken Guitar Player
25 sty, 2012
Zgadzam się z autorką tego tekstu. Młode kapele ciężko mają zaistnieć, nawet na swoim terenie, nie wspominając o naszym pięknym kraju, Europą, czy za oceanem.
Pozdrawiam serdecznie i apel dla młodych kapel: Nie poddawać się ;)
Pozdrawiam
SeBestjaN
25 sty, 2012
Dzięki wielkie za ten tekst. Może chociaż część ludzi zrozumie pewne rzeczy.