Wspomniane w poprzednim felietonie sieci Audiogalaxy i Napster były sieciami P2P pierwszej generacji. Sieci takiego typu dość szybko przegrały sprawy sądowe wytaczane im przez branżę fonograficzną i dziś należą już do internetowej prehistorii. Można się zastanawiać czy strategia walki z tymi sieciami realizowana przez branżę fonograficzną w roku 2000 była słuszna (o tym w następnym felietonie), nie ulega jednak wątpliwości, że zwycięstwo branży było bardzo krótkotrwałe. W miejsce Napstera pojawiły się sieci nowego typu, których zamknięcie sprawiło (i dalej sprawia) branży fonograficznej (a z czasem także filmowej) dużo większe trudności. By zrozumieć przyczyny tego stanu rzeczy należy przyjrzeć się temu czym są sieci P2P.
Każdy użytkownik komputera posiadający łącze internetowe i zainstalowany program P2P ma możliwość łatwego wyszukiwania plików muzycznych (jak również innych rodzajów plików, np. e-książek lub filmów) znajdujących się na dyskach twardych innych użytkowników sieci. Użytkownicy sieci P2P występują więc zazwyczaj jednocześnie w dwóch rolach: szukających muzyki w sieci oraz udostępniających swoją kolekcję plików innym użytkownikom. Według jednej z wielu klasyfikacji wyróżnia się przynajmniej cztery rodzaje sieci P2P:
- - sieci scentralizowane (takie jak Napster przed wstrzymaniem działalności) – posiadają centralny serwer, który nie przechowuje plików muzycznych, ale służy do indeksowania w czasie rzeczywistym zasobów udostępnianych przez podłączonych do systemu użytkowników. Innymi słowy, centralny serwer działa jak biuro pośrednictwa wskazujące swoim klientom drogę do muzyki, której szukają;
- - sieci zdecentralizowane – nie posiadają centralnego serwera, stanowiąc jedynie sieć połączonych ze sobą komputerów, na których zainstalowano oprogramowanie P2P. Komputer użytkownika szukającego plików przesyła “zapytanie” do sąsiednich komputerów w sieci, a one z kolei przesyłają je dalej do swoich sąsiadów, aż plik zostanie znaleziony lub “zapytanie” wygaśnie;
- - sieci hybrydowe, zwane również “częściowo scentralizowanymi” – stanowią połączenie dwóch wyżej zaprezentowanych modeli. Charakteryzują się one funkcjonowaniem pewnej liczby większych serwerów, które ułatwiają kojarzenie użytkowników udostępniających pliki, jednakże sama wymiana plikami może następować bezpośrednio pomiędzy użytkownikami;
- - sieci typu torrent – wykorzystują one tzw. trackery – silniki śledzące pliki typu torrent w internecie. Użytkownicy mają na swoich komputerach zainstalowane aplikacje służące ściąganiu (ale nie wyszukiwaniu) plików torrent (tzw. klient torrenta). Aby ściągnąć plik muzyczny lub filmowy należy wejść na stronę internetową publikującą pliki torrent, zawierające informacje o lokalizacji silnika śledzącego (tracker). Po ściągnięciu takiego pliku aplikacja zainstalowana na komputerze osoby ściągającej łączy się z silnikiem i umożliwia ściąganie pliku, którego szuka użytkownik.
Co mówi nam powyższa klasyfikacja? Tyle, że o ile branżom kultury łatwo było doprowadzić do zamknięcia sieci takich jak Audiogalaxy i Napster, o tyle walka z sieciami kolejnych generacji była dużo trudniejsza. Kogo bowiem uczynić odpowiedzialnym za funkcjonowanie sieci typu torrent? Użytkowników? Strony typu The Pirate Bay publikujące pliki torrent? A może samych użytkowników wymieniających się takimi plikami? Sprawa jest dużo trudniejsza niż mogłoby się to wydawać, wobec czego branża fonograficzna spróbowała walki z naruszeniami prawa autorskiego na różnych frontach. Jednym z przejawów zmiany taktyki jest pozywanie do sądu indywidualnych użytkowników sieci naruszających prawo autorskie. Do 2006 r. w 17 krajach podjęto ponad 19400 akcji prawnych przeciwko osobom ściągającym muzykę chronioną prawem autorskim z sieci P2P, a do 2007 r. liczba takich akcji wzrosła globalnie do 30000.
Z ekonomicznego i prawnego punktu widzenia działania branży fonograficznej nie powinny budzić zdziwienia. Branża fonograficzna walczy o swoje interesy, a prawo autorskie w większości krajów definiuje i chroni te interesy w myśl tego jak rozumiano produkcję i dystrybucję muzyki w XX w. Ponieważ przed upowszechnieniem się internetu i plików mp3 wyprodukowanie i dystrybucja muzyki były kosztowne, stworzony został system, który przez lata dość skutecznie pomagał artystom dotrzeć ze swoją twórczością do słuchaczy. Pojawienie się sieci P2P uderzyło jednak w ekonomiczne podstawy funkcjonowania tego modelu, co zrodziło pytania o to czy nie należałoby znaleźć nowych metod finansowania produkcji i dystrybucji muzyki? Można to pytanie sformułować też w inny sposób: czy branża fonograficzna nie mogła przyjąć w 2000 r. wobec sieci Napster innej taktyki? O tym w następnym felietonie.
liczba komentarzy: 4
Aleksander Pawlak
20 gru, 2009
Baro – książka jest świetna. Ale nie kłopocz się z dotarciem doń… more news soon :)
baro
20 gru, 2009
tak podejrzewałem, niemniej postaram się dotrzeć do książki tak czy inaczej bo temat mnie interesuje.
Patryk
11 gru, 2009
Ciesze sie, ze sie podobaja. Odpowiadajac na pytanie – wlasciwie felietony sa w pewnym sensie oparte na fragmetnach ksiazki. Nieco przerobionych i dostosowanych do formy felietonu, ale w duzej mierze pokrywajacych sie z tym co jest w wersji drukowanej.
Baro
7 gru, 2009
Bardzo ciekawe felietony, czytam od samego początku. Mam pytanie, czy jest możliwość podzielenie się, może w formie takich felietonów, fragmentami Pana książki?