Uczestniczyłaś i uczestniczysz w wielu projektach muzycznych, często bardzo odległych stylistycznie. Trudniej interpretuje się wokalnie piosenkę z tekstem czy eksperymentuje głosem, tak jak to robisz z kolektywem terenNowy.live?
To zależy. Są dni, kiedy mam jakąś taką niemoc wypowiadania słów i wtedy łatwiej mi improwizować. Ale przychodzi też czas, kiedy czuję, że potrzebuję bezpieczeństwa formy piosenki. Masakra zaczyna się wtedy, gdy jest koncert z piosenkami a u mnie dzień improwizacji. Lęk zaczyna paraliżować. Straszą mnie myśli, że zapomnę tekstu, że sfałszuję, że nie wejdę tam gdzie trzeba. Ale potem przychodzą inne myśli:
- Umiesz improwizować?
- Umiem.
- Najwyżej wymyślisz inna formę.
- No tak.
I tak podtrzymana na duchu, rozluźniam się i wio.
Już 19 maja, w ręce (i uszy) słuchaczy trafi debiutancka płyta terenNowego.live, który jest zaskakującym połączeniem brzmień elektronicznych z tradycjami muzyki świata. Jak ty ją opisujesz?
Nie opisuję.
terenNowy.live to sztuka improwizacji. Czy łatwo przychodzi Ci odnajdywanie się w tym, co w danym momencie dzieje się na scenie?
Najtrudniej było mi przekonać siebie samą do tego, że tutaj mogę popełnić błąd i świat się nie zawali. Że mogę się bawić, że śpiewanie to nie zawsze sztuka sieriozna. Mam słuchać kolegów na scenie i głęboko oddychać. W momencie, gdy przekroczyłam tę barierę, improwizowanie stało się proste. Poza tym w terenNowym.live jest tak, że gdy nie czuję danego utworu, to albo siedzę sobie i słucham, albo idę do baru. I widzę, że tak działa większość członków, że tak się wyrażę.
Promocja tego wydawnictwa odbędzie się 19 maja w warszawskim klubie „Dobra Karma”, gdzie materiał na płytę zarejestrowano. Czego mogą się spodziewać uczestnicy tego wydarzenia?
Będą lulki, hulanki, swawole…
Scena jest ci bliska nie tylko za sprawą muzycznych dokonań. Współpracowałaś z Teatrem Syrena, Kabaretem Olgi Lipińskiej, Dziennikiem Telewizyjnym Jacka Fedorowicza. Występowałaś też w serialach telewizyjnych…
Każde spotkanie z twórcami jest ciekawe i czegoś uczy. Te wymienione przez ciebie to edukacja i praca, która zakończyła się już dawno, ale czuję, że nadal w jakiś sposób owocuje. Oprócz seriali, które trwają i dają wymierne korzyści.
Obecnie kończę dwuletni kurs improwizacji teatralnej, oparty na metodach Lee Strasberga i Violi Spolin. To jest jazda bez trzymanki, szalenie atrakcyjna i czasami destrukcyjna. Wiele elementów tego kursu, jak choćby redukcja stresu przed występem publicznym przydały i przydają mi się. I mam nadzieje, że nadal będą pomocne.
Z Ingą Pilchowska myślimy o spektaklu „Moja Emily Dickinson” na podstawie piosenek z płyty i fragmentów sztuk teatralnych autorstwa Mariusza Bielińskiego. Aktorka-śpiewaczka, tancerka i aktor. Właśnie odpowiedziałyśmy sobie na pytanie po co robimy ten spektakl i jaki ma być jego przekaz. I nie ego gra tu główna rolę.
Współpracujesz też ze studiami dubbingowymi. Podkładałaś głos, m.in. w takich animacjach jak „Dwanaście prac Asteriksa”, „Bracia Koala”, „Noddy w Krainie Zabawek”. Traktujesz to zajęcie, ot po prostu, jako część rzemiosła, czy to faktycznie niezła zabawa, jak często słyszy się od innych aktorów? No i przyznaj się proszę jakiej postaci użyczyłaś głosu w Noddym, to pochwalę się synkowi :)
To dobra zabawa podczas wykonywania rzemiosła. Poza tym, to spotkanie z ludźmi, których lubię i od których się uczę. W Noddym jestem jedną z chórzystek, które śpiewały piosenkę czołówkową, a w ostatniej serii podkładałam głos pod postać Pani Skityls i niektórych kręgielków.
Podejmujesz wiele różnych, twórczych wyzwań. Jestem bardzo ciekaw, gdzie zobaczymy i usłyszymy cię w najbliższych miesiącach.
Z terenNowym.live doświadczamy comiesięcznej improwizacji. Spodobało się nam również taperowanie do filmu La Antena, być może poszerzy się więc podwórko naszych działań twórczych.
Z Wiolonczelami tego lata zagramy na dwóch festiwalach filmowych: w Karlovych Varach i najprawdopodobniej w Zwierzyńcu. Szef myśli o drugiej płycie.
Razem z Gapo i Amokiem jesteśmy w trakcie pisania piosenek. Siedzę w domu i doświadczam bezsennych nocy spowodowanych gorączka twórczą. Jeśli przeżyję, to będzie płyta.
Wojtek Grabek zaprosił mnie do współpracy przy jego nowym albumie. Mam zaśpiewać dwa utwory.
Dziękując za rozmowę, życzę cudowności wszelakich z okazji zbliżającej się rocznicy urodzin twych :)
Dzięki za pamięć i życzenia :)
Rozmawiał Artur Szuba
Dossier
Imię i nazwisko: Monika Wierzbicka
Pseudo: Wierzba
Zespół: Nina Nu, terenNowy.live, Wiolonczele z Miasta,
Instrument: głos
Miasto: Warszawa
Zespoły, w których grałam: Dzieci Mona Lisy, Rock’n’rollers, Ha-Dwa-O!, a.n.t., Analog, Przemyśl, Moja Emily Dickinson
Inspiracje: bezsenna noc/melisa/horyzont
Marzenia: w procesie spełniania
Unikam: głośnych i napastliwych
Lubię: pomidorową i harmonię
W MT od: 2009
Jestem tu bo: uległam Sky’owi