Motto:
Oświadczam, że pana podejrzenia są całkowicie bezpodstawne. Ta pani przyszła tu w tym kożuchu i w nim wychodzi. A swoje przemyślenia, panie Stelmach, niech pan sobie wsadzi w dupę.

A czy w Twoim zakładzie pracy jest prysznic? Pomyśl i zastosuj! Nie zaniedbuj siebie i swojego otoczenia!

A czy w Twoim zakładzie pracy jest prysznic? Pomyśl i zastosuj! Nie zaniedbuj siebie i swojego otoczenia!

Zasadniczo chodzi o to, że morale upada. I tu i tam. Tam, czyli poza granicami Rzeczypospolitej. Chociaż w obrębie jej granic też. Czyli tu i tam. Skoro już na początku kwestia upadalności została ustalona i omówiona, przechodzę do ustalania kwestii kolejnych numerowanych.

Po pierwsze i ostatnie:

Teraz jest zimno, ale będzie cieplej. Oto krótka acz spontaniczna lista fajowych piosenek o tym, że jest zimno (nie mylić z „jest już ciemno”):

Craig Armstrong – Snow
The Cure – Cold
Tori Amos – Winter
Madonna – Frozen
Republika – Arktyka

Na marginesie, choć niekoniecznie: podobno podczas kręcenia teledysku do „Enjoy The Silence” David Gahan i członkowie ekipy filmowej dostali od aury srogo w kość. Cytując Gahana: „Było kilkanaście stopni mrozu, królewska korona przymarzała mi go głowy, a w dodatku musiałem wszędzie nosić ten jebany leżak”. Jeśli wierzyć słowom wokalisty, w kilku ujęciach występuje „spontaniczny” statysta, który nie odmówił leżakowi. Wymowny i dobroduszny to gest, co nie?

Po drugie i wtóre:

W styczniu miała miejsce premiera płyty „Merriweather Post Pavilion” bułgarskiej grupy Animal Collective. Największa i właściwie jedyna obecnie sieć sklepów muzycznych w Wielkiej Brytanii – HMV – okazała się ową premierą zaskoczona nie mniej niż polskie służby drogowe bywają corocznie zaskakiwane atakiem (nadejściem) zimy. Do sprzedaży w dwóch największych sklepach HMV w Londynie trafiło… 60 sztuk albumu, co biorąc pod uwagę pozycję zespołu na scenie alternatywnej i miejsce akcji, wydaje się smutnym żartem. Dodam, że wszystkie kopie zostały przez klientów łyknięte bez popitki w kilkanaście minut. W pewnym sensie i w tym przypadku dorównujemy brytyjskiemu rynkowi muzycznemu – MPP w polskich sklepach jeszcze nikt nie widział, ale szanse na pobicie Londyńczyków są duże. I to nawet wtedy, kiedy płyta pojawi się na rodzimych półkach w maju (handel uspołeczniony nazywa takie zjawisko „przesunięciem” lub „opóźnieniem”).

Po trzecie:

Polska wersja Wikipedii publikuje (bo nie ma innego wyjścia) szokująco długi artykuł na temat The Rolling Stones. Historia, dyskografia, plim plum plam… Czytanie owego dzieła powinno być zabronione. Wszystkim oraz wszędzie.

Po czwarte:

Zespół Renton postanowił wziąć udział w krajowych eliminacjach konkursu Eurowizji. Najkrótszy, choć nie jedyny powód podawany przez muzyków brzmi: „dla jaj”. Poprzeczka powinna motywacyjnie iść w górę i dlatego za rok „dla jaj” zrobią to także: Osjan, Ścianka, Butthole Surfers, The Residents i Elżbieta Jaworowicz. Wyobraźmy sobie, że Ścianka wygrywa i jedzie na finał. Widzowie na Cyprze są z lekka zdezorientowani.

Po piąte:

Deweloper, od którego kupiłem mieszkanie, spóźnia się z jego oddaniem. Szósty miesiąc. Bo nie mogą podłączyć prądu. Wkurwienie me zaczyna powoli przekraczać poziom wody Wisły na Bugu we Włodawie i w Zawichoście. Dodam, że jeden z lokali na moim przyszłym osiedlu został sprzedany przez tę wesołą firmę dwa razy. I dodam też, że wziąłem kredyt. Duży. Emocje gwarantowane.

Po szóste:

Zimno jest. Ale będzie cieplej.

Autoskompromitował się
Stelmach