CAN YOU GURGLE GERSHWIN?! YES, WE CAN!
- Rower typu składak (może być kultowe Wigry 3)
- Słoik Nutelli
- Pety zostawione w garderobie paryskiej Bercy
- Okulary przeciwsłoneczne bez szkieł (Battle For The Sun!)
- Medalik pamiątkowy z napisem „Kensington South”
- Cover „Crucified” szwedzkiej grupy Army Of Lovers
- Ksero prawa jazdy wokalisty
Co jeszcze można dodać do specjalnej edycji popularnej płyty? T-shirty z efektownym logo już się znudziły, a poza tym ciężko to cholerstwo wyprasować. Pomyśleliby jakoś ciut oryginalniej, co nie?
Zespół Placebo niczym z taśmociągu wali wersjami specjalnymi swojego niespecjalnego albumu „Battle For The Sun”. Zasada jest prosta: coraz większe złote jaja od kury nioski = coraz mniejsza chęć dożynania drobiu. Rozkokoszona karawana jedzie dalej, a wszyscy się cieszą i przebierają odnóżami przed premierą. Pudełeczko skonfigurowano na 25 funciaków. Spoko. Wewnątrz album podstawowy, koszulina z logotypem i… UWAGAAAAA! WERSZYN REDUX!!!!
Szybki rzut oka na tracklistę i już wiadomo, że będą emocje. Płyny ustrojowe bulgoczą zwłaszcza w konfrontacji z tajemniczym słowem „REDUX”, którego nikt nie rozumie. A może miało być inaczej…? Dulux? Relax? Deus? Zeus? Madredeus? Dziennikarze też mają „wypas”, bo wersja promocyjna dysku zawiera… 6 (sześć) sekund pierwszej piosenki i jednocześnie singla promującego całość – „Trigger Happy Hands” – a żeby było bardziej jowialnie, owe 6 sekund wypełnia cisza. Duchy? Sleeping with ghosts? „Lusiu, co ten facet robi w naszym łóżku?!”. „Czary, debilu, czary…”.
„Trigger…” dociera wreszcie z wytwórni specjalnym mailem. Sprytny kawałek, który na „Battle For The Sun” mógłby pojawić się zamiast jednej z co najmniej ośmiu piosenek. Motoryczna sekcja z przestrojonym w dół basem gra średnio skomplikowaną figurę, na której opiera się ten utwór. Tekst z grupy nieodupiemaryjnych i mniej więcej od połowy towarzyszący Molko chór quasi gospel, obecny chyba po raz pierwszy w muzyce kapeli. I, niestety, to by było na tyle, bo od następnego „dzieła” zaczyna się katastrofa.
Trzyminutowa, rockowa napierdalanka „Monster Truck” jest prawdopodobnie najgorszą oficjalnie opublikowaną piosenką Placebo. Moment na 1:14 rozjaśnia definicję słowa „redux”. Chodzi prawdopodobnie o to, że te kawałki są: a) pozbawione produkcji i miksu, b) słabe, c) bardzo słabe. Ciąg dalszy płyty rozwija tę teorię o: d) z utworów w oryginale dynamicznych kleimy balladowe miękkie bułki („Breathe Underwater”, „Because I Want You”, „Drag” i „Soulmates”). I umówmy się jeszcze, że nie ma tu dwóch fragmentów: „Twenty Years (Redux)” i remixu „Trigger Happy Hands”. To znaczy są, ale ich nie ma, ok?
Słucham tego badziewia i czuję, że ziemniaki wychodzą mi czwórkami z piwnicy, a pasjonujący emocjonalnie film o Placebo rwie się na strzępy. Jak wpada się na pomysł, żeby z nienajlepszych piosenek zrobić ich jeszcze gorsze wersje i świadomie wydać? Gdzie jest porządny album z b-side’ami i czy na potrzeby tego boxu nie mógł zostać skompilowany? Czy zarabianie kasy na fonografii musi się odbywać metodą „redux i po bandzie” tudzież „po bandzie i redux”? Nie musi, bo w przeszłości odbywało się inaczej (np. historia rozbudowanej wersji singla „Special K”). Czy to było zbyt dawno temu?
Rozkminianie tej płyty i desperackie próby zrozumienia, jakie memento ukrył tym razem pod mchem Brian Molko, są idiotyzmem. Tu nie ma przekazu pod-, nad-, przy- czy innego progowego. Jest za to coraz bardziej mętny i niezrozumiały artystycznie obraz zespołu, który będąc u szczytu popularności i ciesząc się miejscem prezydialnym przy megaobfitym korycie finansowym showbizu, dokonuje coraz bardziej drastycznych samookaleczeń. Tępą żyletą. Smutne.
Piotr Stelmach
liczba komentarzy: 13
Placuchy-Cieple-Kluchy
22 cze, 2012
stelmach mistrz, jak zwykle! :)
Agnieszka
2 gru, 2010
Ja też Pana kocham! buziaczki..
Martyna
25 lis, 2010
Kocham pana, panie Stelmach :).
aniab
15 paź, 2010
Too much love ( to placebo ) will kill you :|
życzliwa
9 paź, 2010
Panie Piotrze, jak ja Panu współczuję, ze nie może Pan sie juz cieszyc kolejnymi wydawnictwami Placebo. Wygląda na to, ze Pan straszliwie cierpi, bo skąd tyle jadu i nienawiści? Niech Pan juz sobie odpuści to Placebo calkowicie, bo wrzody żołądka gwarantowane. I tak wszyscy wiedza, ze Pana ocena jest nieobiektywna i nacechowana dużą ilością emocji, które Panem targają. Nie przystoi poważnemu Redaktorowi zachowywać sie jak wzgardzony lub porzucony kochanek żądny zemsty, obrzucający obiekt swoich uczuć ( do pewnego czasu bardzo wzniosłych!) błotem. To zbyt sentymentalne! Nawet dla byłego wielbiciela Placebo.
meggi
9 paź, 2010
o k….wa , panie wstydu nie masz , doceń pan chociaż wysiłek włożony w trasy koncertowe! nie podoba się to nie słuchać ! a ziemniaczki to lepiej pan pilnuj , bo zima tego roku ma być ostrzejsza niż poprzednia!
Agnieszka
28 wrz, 2010
Brawo panie Stelko, jest pan genialnym dziennikarzem i recenzentem!
Zazdroszczę Panu błyskotliwości umysłu i inteligencji :)
pozdrawiam i gratuluję
PS
zapomniałabym o jednym… (jak to się kiedyś panowie zastanawiali w offensywie) moim zdaniem imię żeńskie Bożena do pana nie pasuje… ja bym raczej powiedziała że pasuje do pana imię Stellina.
alis_tair
27 wrz, 2010
Panie Piotrze proszę szybko coś zrobić z tymi ziemniakami – najlepiej upłynnić!
Co do reszty -z prawdziwą rozkoszą pozwolę sobie nie zgodzić się z Pana opinią, cieszę się z płyty BFTS, no z reduxa też…muszę się cieszyć ;-)
Pozdrawiam (nieco ozięble)!
Emilia
26 wrz, 2010
Panie Piotrze, niestety taka prawda. Dziękuję, że ma pan tę umiejętność wyciskania z oczu fana przygnębionego faktem, iż jego ukochany zespół się stacza, łzy. Śmiechu oczywiście : )
sir_FoX
25 wrz, 2010
Sama prawda – popieram w 100%. Mnie osobiście bardzo boli to, że tworząc i rozwijając się przez kilka ładnych lat, gdzie apogeum tego rozwoju była genialna “Sleeping With Ghosts” można najpierw wydać Meds (które, nie ukrywajmy, też było duszeniem się we własnym sosie – z naciskiem na duszenie), a później Battle, które nie powinno wyjść poza listę piosenek odrzuconych przy wybieraniu tracków na nowy album. Nie wspominam już o reedycjach, koprodukcjach, reduxach i innych wynalazkach, które są zbędne. Ale o tym Pan napisał dokładnie powyżej :) pozdrawiam Panie S.!