Zaczynał od punkrocka, aby jakiś czas temu wyjść z boku. Dziś w ramach MegaRockTour ze ZBiegiem OKoliczności występuje w Mińsku Mazowieckim. Ale uwaga! Choć na koncertach jest zazwyczaj wesoło, ich występy mogą wywołać efekt masowego zboczenia. Z Arturem Królikiem, basistą ZBOKów rozmawia Artur Szuba.

artur_krolik_page

ZB.OK.-ROCK – wynaturzenie czy nieszkodliwe odchylenie?

Raczej nieszkodliwe odchylenie. Niegroźny eksperyment przeprowadzany na ludziach, którzy poddawani są oddziaływaniu zboczonej muzyki. Jakiej? No, zboczonej… to taki mix różnych gatunków, mający na celu wywołanie ogólnej euforii. Po cichu planujemy również „masowe zboczenie”, ale do tego jeszcze długa droga.

Niedawno świat poznał singiel o wymownym tytule „Pierwsze wyjście z boku”, co na nim znajdziemy… i co ma z nim wspólnego Coma?

Jakby świat go poznał, to nie musiałbym mówić, co na nim znajdziemy (śmiech). Dobra już się nie czepiam, bo dostanę. Ogólnie to bardzo trudne pytanie i kojarzy mi się trochę z Teleexpresem tj. „masz 15 sekund i powiedz wszystko, tak żeby ludzie kupili twoją płytę”. No to zaczynam: Cześć! Mam na imię Artur i jestem… (śmiechy). Może lepiej nie tak! Myślę, że będę miał jeszcze okazje powiedzieć dwa słowa o singlu więc teraz przejdę do drugiej części pytania. Czemu taki tytuł i o co chodzi z Comą? Długo by tu mówić. Może zacznę od tego, że głównym założeniem przy wymyślaniu tytułu singla było nawiązanie w nim do skrótu zespołu, czyli ZB.OK’a. Myśleliśmy o nazwach płyt znanych kapel. Od razu padło na Comę, to chyba z sympatii to tego zespołu. Powiedzieliśmy sobie, że jak oni wyszli z mroku to my wyjdziemy z boku (śmiech). Tak w skrócie to wyglądało…

To Wasza pierwsza, choć na razie mała płyta. Jak przeżyliście jej pojawienie się? Rwaliście włosy, wybijaliście szyby w witrynach sklepowych Warki, czy też skandalicznie uraczyliście się złocistym trunkiem pochodzącym z waszego miasta, rzecz jasna w wersji strong?

(śmiech) Miasto nie ucierpiało! Symbolicznie uczciliśmy sukces w sali prób i tyle. Pewnie po trasie znajdziemy chwilę, żeby spokojnie usiąść i uraczyć się miejscowymi specjałami – może przy okazji ogłoszenia wyników sprzedaży (mamy nadzieję, że będzie co oblewać). Jeżeli chodzi o uczucia związane z płytą, to po prostu radość wynikająca ze spełnienia muzycznego marzenia. Z drugiej strony, to także ulga. Dopinanie wszystkich spraw związanych z płytą było dość męczące… ale w sumie nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Podobno Wasza płyta może wywołać efekt „masowego zboczenia”, nie boicie się epidemii i działań prewencyjnych Ministerstwa Zdrowia?

Nie mam nic przeciwko temu, żeby Ministerstwo Zdrowia ogłosiło, że grozi nam „masowe zboczenie”. Potem tylko kwestia szczepionek… tyle, że „po co komu szczepionki”?

Balladowo, trochę rockowo, często w rytmach ska – tak określacie produkowane przez Was dźwięki. Które z nich są dla Ciebie najbliższe?

Basista Red Hot Chilli Peppers powiedział kiedyś, że każdy powinien zaczynać od punk rocka, bo ta muzyka ma w sobie coś wyjątkowego. Jak najbardziej się z tym zgadzam i cieszę się, że przygodę rozpoczęliśmy właśnie od punka. Niby to muzyka prosta, ale jak się okazało, grając 4 akordy w kółko, można zebrać MT. W tym miejscu ukłon dla 172 Fanów! Cały czas eksperymentujemy, szukamy, dlatego nie odpowiem ci, co jest mi najbliższe. Jedno jest pewne – lubimy sobie pograć i pokombinować. Co prawda dopiero zaczynamy zabawę z łączeniem gatunków, ale myślę, że na singlu już słychać tego efekty.

Kto pisze teksty i co w warstwie literackiej jest dla Was najważniejsze?

Teksty pisze wokalista – Mariusz Woźniak. Reszta zespołu nie ma na nie większego wpływu. Czasami tylko zastępujemy jakieś jedno, czy dwa słowa, żeby lepiej pasowały do kontekstu. Z drugiej strony, po co zmieniać coś, co jest dobre (śmiech)? Co jest najważniejsze? W tekstach istotne jest to, żeby były o czymś, opowiadały jakąś historię i nie podawały wszystkiego na tacy. To coś jak z wierszami – lubię piosenki, które można interpretować na różne sposoby. Wiadomo, że przesłanie jest raczej jedno, ale myślę, że w tekstach ZB.OK’a każdy znajdzie coś dla siebie. Poza tym wszystkie kawałki są w języku polskim. Cieszę się, że tak jest! Mam już dosyć tych wszystkich „fajer, dizajer, hajer & tacz de skaj”. Czasami wydaje mi się, że niektórzy tekściarze nie potrafią stworzyć nic dobrego po polsku i dlatego łapią się za angielski (żeby to ukryć?). Niby język ten daje wokaliście większe możliwości ale nie przesadzajmy…

Jesteście właśnie w trasie koncertowej, latają nad sceną biustonosze? Jesteś koncertowym zwierzęciem?

Bardziej za sceną… nie no żart! (śmiech) Na razie zagraliśmy 2 koncerty z MegaRockTour 2010 więc trudno mówić tu o trasie. Ogólnie uważam, że występy ZB.OK’a odbierane są bardzo pozytywnie. Z reguły po koncercie podchodzi do nas jakiś nowy fan i gratuluje dobrej roboty… teraz także prosi o płytkę. W sumie to właśnie nas napędza. Gdyby nasze koncerty nudziły ludzi, to pewnie dalibyśmy sobie spokój z publicznym graniem… Co do bycia zwierzęciem – na wszystko przyjdzie czas, na razie skupiamy się na tym, żeby dobrze zagrać kawałki i nawiązać kontakt z publiką. Jak już wspominałem na naszych koncertach zazwyczaj jest dosyć wesoło więc czemu by też trochę nie poszaleć (śmiech).

Kiedy longplay?

Powiem Ci, że to trochę zawiła kwestia. Jeżeli chodzi o materiał to praktycznie już moglibyśmy nagrać longplaya. Co śmieszniejsze, dalibyśmy radę nagrać go zamiast singla. Czemu tego nie zrobiliśmy? Pierwsze o czym sobie pomyślisz to kasa, ale to nie o to chodzi. Spokojnie mogliśmy wybrać studio, w którym za te same pieniądze zrobiłoby się 10 kawałków. Dlaczego więc? Ogólnie wychodzimy z założenia, że cały czas musimy iść do przodu, próbować nowych rzeczy. Prezent, który zrobiło nam 172 Fanów chcieliśmy wykorzystać na dwa sposoby. Po pierwsze jak najlepiej nagrać materiał na płytę, a po drugie jak najwięcej się nauczyć. Po co nam 10 kawałków, które będą tylko trochę lepsze od tych wrzuconych na MT? No na nic! (śmiech). Kończąc powiem, że dla niektórych Horoskop, Kolega i Skojarzenia mogą być piosenkami przeciętnymi, jednak dla nas to milowy krok. Posłuchacie, porównacie i na pewno zauważycie różnicę. Czy na tym poprzestaniemy? JASNE, ŻE NIE! (śmiech).

Dziękuję za rozmowę.

Również dzięki za poświęcony czas i do „masowego zboczenia” na koncertach!

Rozmawiał Artur Szuba
Fot. Archiwum Artura Królika

Dossier

Imię i nazwisko: Artur Królik
Pseudo: zając (zajczyk – na MT)
Zespół: ZBieg OKoliczności
Instrument: bas
Data urodzenia: 10.09.1987
Miasto: Warka
Kapele w których grałem: Paradoks
Sukcesy: kilka przeglądów, fajnych koncertów – nic wielkiego! Zorganizowanie MEGA ROCK TOUR 2010
Porażki: wszystko można było zrobić lepiej
Inspiracje: …nie wiem!!! Pewnie wszystko to co lubię, cenię itp. itd.
Marzenia: chciałem wydać płytę (singiel się w to wlicza), „masowe zboczenie”
Unikam: ciosów, „gwiazdorzenia”
Lubię: spotykać na swojej drodze (także muzycznej) zorganizowanych, otwartych, kreatywnych i konkretnych ludzi
W MT od: 3.11.2008
Jestem tu bo: mam nadzieję…

P.S. Rzecz ciekawa spotkała mnie podczas przygotowywania tego wywiadu. W momencie, kiedy formułowałem pytania do Artura K., Pan Listonosz przyniósł mi płytę jego zespołu. Naprawdę zadziwiający zbieg okoliczności…