Megatotalne OQrde jutro (w poniedziałek, 1 marca 2010), w gorzowskim klubie Magnat weźmie udział w eliminacjach do jedenastej edycji Międzynarodowego Festiwalu Rockowego – Rock Nocą. Zespół zagra tam kilka całkiem nowych utworów. Tymczasem u nas, o kapeli i samej sobie, opowiada wokalistka i autorka tekstów grupy, Joanna „Siwa” Bernasińska.

Foto: Oskar Barański

Foto: Oskar Barański

Jesteś prawdziwym człowiekiem renesansu, piszesz teksty, grasz na gitarze, śpiewasz, a jak się niedawno dowiedziałem od twojego kolegi z zespołu, także rysujesz i rzeźbisz…

Faktycznie trochę tego jest. To dowód na to, że nie zanudzę się w życiu :) Jeżeli ktoś posiada dobry słuch, potrafi wybić rytm i lubi muzykę, to nauczy się grać na każdym instrumencie. Trzeba chcieć! Ja byłam uparta i sama nauczyłam się grać na gitarze, choć może gdybym uczęszczała do szkoły muzycznej, to rozwinęła bym tę umiejętność, a tak zostałam na etapie, w którym gitara to tylko dodatek do wokalu. Na szczęście otaczają mnie gitarowi wirtuozi, którzy pieszczą słuch i świetnie potrafią wypełnić przestrzeń kawałka. Rysunek to także dobra forma przedstawiania uczuć, choć moje dzieła są lekko abstrakcyjne, przez co niezrozumiałe. Jeśli natomiast chodzi o rzeźbę, to trochę inna historia. Gdy miałam 15 lat, mój tata – wybitny rzeźbiarz, zabrał mnie do Makowa Podhalańskiego na Międzynarodowy Plener Malarsko-Rzeźbiarski. Był jeden warunek, zrobić płaskorzeźbę. Pierwszy miesiąc wakacji Asia dłubała więc herb Makowa Podhalańskiego w dębowej desce, by drugi miesiąc zwiedzać góry. Wszystko byłoby OK, gdyby nie biceps który urósł mi od całego tego dłubania. Tak więc pozostaję przy pisaniu tekstów i śpiewie, temu poświęcam się w całości, to kocham robić i nie potrafię tak mocno wyrazić siebie w formie innej niż muzyka. Już w brzuchu mamy słuchałam dźwięków, gdy śpiewała mi piosenki…

Stanowicie bardzo muzyczną rodzinkę?

O tak!!! W mojej rodzinie wszyscy kochają muzykę i sztukę! Na swój sposób każdy jest wyjątkowy. Gdy przyjeżdżam do rodziców, to tata zawsze bierze gitarę i śpiewamy. Te chwile są niezastąpione! Odkąd pamiętam, zawsze śpiewałam! Gdy miałam 4 latka, siadałam przy pianinie rozkładałam książkę i śpiewająco opowiadałam, to co jest na jej obrazkach, dudniąc przy tym w klawisze. Nie potrafiąc grać ani czytać, tak spędzałam większość dnia. Do dziś zastanawiam się, jak moi bliscy to znosili :) Starsi bracia zaszczepili mnie rockiem, punk rockiem i grungem (czasy kraciastych koszul, długich piór i glanów). Dźwięki Nirvany, RATM, Metalliki, splatały się z rekinami polskiej sceny rockowej. Ale wszystko to, co zostało mi narzucone przez innych, stłumiła muzyka hip-hop i jej rewelacyjna forma tekstowa. Tak zaczęła się moja przygoda z pisaniem własnych tekstów.

Wychowana na rocku, punku i grunge, najbliższy stał Ci się hip-hop? To z przekory?

To zależy jak na to spojrzeć! Zawsze byłam osobą która szukała czegoś innego, wyjątkowego, nie biegłam w stronę, w którą biegli wszyscy i tak jest do dziś. Oczywiście rock, punk i grunge jest dla mnie niezastąpiony, to muzyka, która płynie w moich żyłach, na niej się wychowałam, ale zawsze czegoś mi brakowało! Gdy pierwszy raz posłuchałam hip-hopu stwierdziłam, o kurde, to jest ciekawe! Kaliber44 i psychodeliczna solówka Magika!!! Kawałek “+ i -” mocny tekst, oparty na takich emocjach, że mój młody umysł nie potrafił tego ogarnąć! Ale zwrócił moją uwagę nie tylko stylem. Intrygowało mnie to, że nie potrafię tego zarymować tak jak on, dotąd każdy kawałek wydawał się być prosty do zaśpiewania. Tak właśnie zaczęła się moja przygoda z hip-hopem.

Muszę się przyznać, że hip-hop kojarzy mi się z kiepskimi klimatami rodem z polskich blokowisk lub nieco karykaturalnie, ze złotymi łańcuchami i „babeczkami” w wypasionych brykach. Czy wyjątki, takie jak, m.in. L.U.C, Łona i wspomniany przez ciebie Kaliber 44, to tylko wyjątki potwierdzające tę regułę? Wyprowadzisz mnie z błędu?

W każdej dziedzinie, począwszy od polityki, przez księży, na muzyce kończąc, sądzi się, że hip-hop jest mało inteligentny! Denerwuje mnie ten temat!!! Hip-hop, jak wiadomo, przyszedł z Zachodu, a tam większość społeczeństwa, w tym rynek filmowy i muzyczny ma taką dziwną skłonność do przesady i megalomanii. Oczywiście nie wszyscy. Tak jest też w Polsce! Jest hip-hop komercyjny i niekomercyjny, taki, który tworzy się z chęci tworzenia, i taki który tworzy się dla kasy. Są osoby specjalnie kreowane na hip-hopowców, uczone jak nimi być, a potem słyszymy ich denne teksty w radiu i telewizji. To ich słodkie pierdzenie sprawia, że odbiorca, który nie zna się na tej muzyce, rysuje sobie w głowie fałszywy obraz. Posłuchaj Ostrego „Kochana Polsko” albo „ABC” lub Hemp Gru „Dzień Chwały”, Eldo „Nie pytaj mnie o nią” – chłopaki perfekcyjnie rymują o Polsce, jej historii. Przedstawiają młodym ludziom rzeczywistość taką, jaka jest, i choć czasem słowa, które padają są ostre i pełno w nich wulgaryzmów (ale nie okłamujmy się większość klnie), to są to przecież szczere emocje. Jest jedna sprawa, która nie odpowiada mi w hip-hopie, mianowicie promowanie lekkich narkotyków, jest to sprawa indywidualna, więc jak ktoś zażywa to nie wydaje mi się, by był to powód do dumy i nie musi biadolić o tym całemu światu! To budzi moją litość!
Co do klimatu łańcuchów z tombaku i fur z wypożyczalni, mam stosunek „przerywany”. Nie słucham bujających się „wujków dobra rada” z tekstami bez pokrycia i lalkami na teledyskach, co dziękują bogu na co dzień za dobry make-up. Dla mnie hip-hop to przede wszystkim przekaz tekstowy, rymy, pancze, metafory, zabawa słowem i narracja, a dobrzy hip-hopowcy to poeci 21wieku. Pomaga mi to w pisaniu własnych tekstów rockowych, bo przecież od rocka do rapu jest niedaleka droga. Co udowadnia choćby „ojciec chrzestny polskiego hip-hopu” Kazik Staszewski – pierwszy mówiący do mikrofonu. Puentując, jest hip-hop inteligentny i taki który powinien zniknąć z rynku.

Dlaczego OQrde?

Nazwa powstała, jak wskazują najstarsi kronikarze zespołu, przez przypadek. Zabawa słowem? Niewątpliwie. Ile razy słyszymy je na co dzień w różnych ciekawych sytuacjach. A ile razy sami dajemy sobie upust energii zgromadzonej gdzieś wewnątrz. Jest to przecież słowo które słyszymy wszędzie. My, ja, naród… lubimy używać publicznie słów uznawanych potocznie za obraźliwie. Ja też rzucę czymś od czasu do czasu, święta przecież nie jestem. Sami spotykamy się z różną pisownią nazwy, czegóż to już nie widzieliśmy – o kurde, o qurde. Wiemy, że o ku..a zapamiętało by wielu ludzi w tym kraju, ale nie opieramy naszej twórczości na szukaniu afer. Wolę razem z moimi kumplami z zespołu szaleć na scenie, układać dźwięki i realizować naszą pasję. Bo muzyka jest czymś, co pomaga nam żyć w naszym świecie. Każdy, kto stał na scenie i miał ryk sekcji z gitarami za sobą, wie jak ciśnienie skacze. To jest przecież Rock i tylko transfuzja krwi może mogłaby coś zmienić. Po za tym jesteśmy znajomymi od paru lat i znamy się trochę. Żyjemy wspomagając się w trudnych chwilach. O kurde toż to prawie jak w rodzinie.

Jak powstają Wasze piosenki i co w tekstach jest dla Ciebie najważniejsze?

A na to nie ma złotej recepty! Niektóre powstają w mojej głowie pod wpływem chwili, impulsu, są ubierane w słowa a potem trafiają do szuflady na jakiś rok. Tam sobie dojrzewają (brzmi jak przepis na dobre wino). Chodzi o to, bym nabrała dystansu do danego tekstu i siebie samej. Gdy już przyjdzie jego pora, szukam linii melodycznej, śpiewam chłopakom, a oni tworzą muzykę. Innym razem jest wręcz odwrotnie, dostaję muzykę od Krzyśka i staram się dopasować do niej tekst. Nie ma na to reguły. Zazwyczaj piszę teksty osobiste, nie piszę o tym, co już zostało napisane, choć czasem odświeżam tematy po to, by pokazać je w innym świetle. Kwestią, której nie poruszam w tekstach jest umoralnianie. Staram się słuchacza pokierować w stronę myślenia, refleksji nad sobą, wyciągnięcia wniosków. Nie chcę nikomu doradzać jak ma żyć i co ma robić, bo do mnie również nie docierają kawałki z prostą receptą na życie. Każdy znajdzie tam coś dla siebie, z tego prostego powodu, że w naszym zespole są same oryginały, przy których nie można przejść obojętnie.

OQrde skutecznie zbiera środki na swoje debiutanckie wydawnictwo, czy możesz nam zdradzić, jak wyobrażacie sobie ten krążek?

Materiał na naszą pierwszą płytę właśnie powstaje. W planie jest wydanie materiału w postaci minimum 8 utworów. Wszystko oczywiście jest uwarunkowane ilością zgromadzonych funduszy. Sami, jako mieszkańcy małych miasteczek, pracujemy lub nie, w miejscach które zapewniają nam utrzymanie naszych rodzin. Nie jesteśmy dyrektorami, prezesami oraz właścicielami firm. Ciułamy więc każdy cenny grosz. Zamieszczone na MT nagrania demo to tylko próbka. Nie najlepszy mix. Zrealizowaliśmy je w ciągu dwu dni prawie na tzw. setkę. Do tego Hudas musiał zagrać podwójne gitary bo dwa tygodnie wcześniej rozstaliśmy się z drugim gitarzystą. Herbata (gitara solowa) uzupełnił skład, więc te nagrania nabrały nowego brzmienia oraz charakteru. Poza tym mają już zmienione aranże i są bardziej energetyczne. Jak łatwo zauważyć, każdy utwór jest z innej bajki. Jest to niewątpliwie nasz atut. Cóż mogę powiedzieć o nowym materiale? Na pewno każdy utwór jest „inny” (śmiech). Jest zarówno lekki jak i trochę ciężki, wolny, szybki, bardziej gitarowy i taki, gdzie gitar prawie nie ma. Cóż, każdy z nas jest wychowany na różnej muzyce, więc dokłada nuty od siebie i gra jak mu serducho podpowiada. Najlepiej jest po prostu posłuchać go na koncertach. Najbliższych okazje to, m.in. eliminacje do Międzynarodowego Festiwalu Rockowego – Rock Nocą 1 marca w Gorzowie Wlkp. lub 20 marca na Megatotalowym końcu zimy w Szczecinie. Na pewno zagramy tam nowe utwory. Myślę, że już niedługo pochwalimy się nagraniami z paru koncertów.

Czy ładnej dziewczynie o długich blond włosach trudniej jest skupić uwagę fanów podczas koncertu na przekazywanych ze sceny treściach? Jak sobie radzisz z męską częścią publiczności, no i z kolegami z zespołu, ogarniasz ich?

To bardzo miłe, że Ci się podobam :). Nie wiem natomiast jak z tymi fanami, bo wydaje mi się, że ich jeszcze nie mam! Byłoby mi przykro, gdybym skupiała wokół siebie fanów, którzy bardziej widzą niż słyszą. A chłopaki z zespołu OQrde? Ależ nie trzeba ich ogarniać! Regularnie przychodzą na wszystkie próby, do bólu szlifujemy materiał. Z przerwami na szybkiego papierosa.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Artur Szuba

Dossier
Imię i nazwisko: Joanna Bernasińska
Pseudo: Siwa
Zespół: OQrde
Instrument: Wokal
Data urodzenia: 04.01.1988 r.
Miasto: mieszkam w Szczecinie, próby gram w Trzebiatowie
Kapele w których grałem: OQrde
Sukcesy: cały czas na nie pracuję!
Porażki: bywają… ale to dowód na to, że się żyje… dają powera!!! To coś w stylu BIERZ SIĘ DO ROBOTY!
Inspiracje: moje życie, ludzkie zachowania i emocje! każdy ciekawy dźwięk, który wejdzie mi w głowę
Marzenia: wydanie płyty, to na pewno! Poza tym koncertowanie dla ludzi w całej Polsce.
Unikam: pisania tekstów na tematy, które już dawno ktoś poruszył
Lubię: oj dużo tego!!! jestem przecież kobietą :)
W MT od: 01.06.2008r.
Jestem tu bo: wiem, że tu można spotkać ludzi, którzy mają ochotę posłuchać dobrej muzy i mają dosyć tej całej komercji lecącej w radiach!!! a przy okazji zbieram kasę na nagrania.