Minął ponad tydzień i wciąż Go słyszę, trzeba się więc podzielić. Koncert w poznańskim Centrum Kultury Zamek był jedynym polskim przystankiem na europejskiej trasie artysty tego lata. Choćby z tego względu warto było pojawić się w neogotyckiej ex-rezydencji cesarza Wilhelma II, w ten upalny poniedziałek. Niezwykły klimat tego miejsca i głos mistrza czarnej melancholii stworzyły wspólnie pełen magii spektakl.

Mark Lanegan. Poznań. 17-08-2015. Foto: Anita Andrzejczak

Zanim jednak pojawił się Mark, na scenę wkroczył jego przyjaciel Duke Garwood, z którym Lanegan nagrał wcześniej wspólny album Black Pudding. Duke błyskotliwie wyczarował palcami ze strun kameralny set rodem z bezdroży, gdzie gorzkie i tajemnicze opowieści splatają się w nie zawsze szczęśliwy amerykański sen…

Duke Garwood. Poznań. 17-08-2015. Foto: Anita Andrzejczak

Duke powinien jednak skończyć nieco szybciej, co wyraźnie można było zauważyć pod sam koniec, gdy sala nieco opustoszała. Część widowni poszła bowiem do baru uzupełnić poziom płynów w oczekiwaniu na długi set głównej postaci wieczoru. Za chwilę na scenie przygotowywać zaczęli się Jeff Fielder (gitara) oraz Aldo Struyf (gitara, synth), a więc muzycy, którzy wpłynęli na brzmienie ostatniego albumu Phantom Radio. Błyskawicznie sala wypełniła się tłumem fanów, czekających na jedyny w swym rodzaju baryton z kolczastego aksamitu.

Jeff Fielder. Poznań. 17-08-2015. Foto: Anita Andrzejczak

Aldo Struyf. Poznań. 17-08-2015. Foto: Anita Andrzejczak

Zaczęli! Od początku w łeb, od rozpoczynającego Phantom Radio utworu Harvest Home, podobnie jak większość muzyki z tego albumu, zawierającego w sobie nostalgiczne skojarzenia kilku dekad muzycznej historii. Od mrocznej, syntezatorowej elektroniki lat 80′, przez pasaże gitar kojarzące się z tym zdecydowanie bardziej oszczędzonym przez czas obliczem grunge (vide: Screaming Trees), aż po nieśmiertelną i ponadczasową dekadencję najwyższej próby rockowych bardów.

Mark Lanegan. Poznań. 17-08-2015. Foto: Anita Andrzejczak

To było niczym wypadnięcie nocnym autobusem z nadmorskiej drogi położonej na klifie… A dalej trwał lot. Ponad szarym morzem dymu, pod chmurami alkoholu i hipnotyzującą krwistymi kolorami nostalgią na horyzoncie. Raz wysoko, a potem dołując i prawie roztrzaskując się o rafy, które Lanegan niejednokrotnie napotkał w zagmatwanej historii swego życia. Usłyszeliśmy Hit the City , Floor Of The Ocean, Ode to Sad Disco i także The Gravedigger’s Song. W trakcie koncertu zabrzmiały też jedne z pierwszych koncertowych wykonań Dry Iced z Phantom Radio oraz niesamowita wersja Atmosphere Joy Division, którą zespół rozpoczął bisy… Z przytłaczającym finałem w Methamphetamine Blues. W większości był to jednak materiał z Phantom Radio oraz Blues Funeral, dwóch ostatnich autorskich albumów artysty.

Mark Lanegan. Poznań. 17-08-2015. Foto: Anita Andrzejczak

Koniec. Wsłuchani ludzie stali jeszcze przez minutę w ciemności, po czym powoli ruszyli do wyjścia, gdzie już za kilkanaście minut Lanegan miał zasiąść na stoisku merch by podpisywać płyty i zamienić kilka zdań z wciąż zahipnotyzowanymi jego mroczną poświatą fanami.

Mark Lanegan. Poznań. 17-08-2015. Foto: Anita Andrzejczak

Mark Lanegan. Poznań. 17-08-2015. Foto: Anita Andrzejczak

Chciałoby się zachrypieć “Thank you very much” Mark, ale tak jak ten gość zachrypieć nie da rady nikt ;) Jeśli ktoś jeszcze nie mógł mu tego jeszcze powiedzieć, niech go ściga po Europie lub liczy na szybki powrót do Polski. Nie odpuszczać! Tego artystę przynajmniej raz należy zobaczyć i usłyszeć na żywo…

Mark Lanegan Band, Centrum Sztuki Zamek (Zamek Cesarski). Poznań. 17.08.2015 r

Setlista:
Harvest Home
No Bells on Sunday
Gray Goes Black
Hit the City
One Way Street
Creeping Coastline of Lights (Leaving Trains cover)
Dry Iced
Ode to Sad Disco
Riot in My House
Floor of the Ocean
Deepest Shade (The Twilight Singers cover)
Harborview Hospital
The Gravedigger’s Song

Atmosphere (Joy Division cover)
I Am the Wolf
Methamphetamine Blues

Zdjęcia: Fotografie Anita Andrzejczak