Rafał Socha już wkrótce będzie finiszować. Zostało jeszcze trochę pracy, kilka cegieł i kolejny megatotalny, pełnometrażowy album ujrzy światło dzienne. Tymczasem Rafał przysłał nam raport o stanie prac nad przygotowaniem płyty.
Prace nad płytą dobiegają końca. Troszkę to się wszystko poprzeciągało, fakt. Początkowo planowałem ambitnie, że z premierą zdążę jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Nie udało się. Pewnie gdybym znów chciał nagrać 2 piosenki, dałoby radę. Ale założenie było inne – tym razem pójść na całość i „zrobić LP” (choć teoretycznie znów zebrałem na singla). Jednak warto było dłużej posiedzieć w studiu.
Praktycznie od maja do grudnia (oczywiście z przerwami) nagrywałem mozolnie wszystkie ścieżki. Później miksowaliśmy materiał, został mastering. Nieocenioną pomoc okazał mi Marcin Polaczkiewicz, realizator i właściciel J&M Studio. Ukierunkowywał pomysły, doradzał, z surowych ścieżek fajne efekty wprost na zawołanie wyczarowywał:) Bez niego ta płyta na pewno by tak nie zabrzmiała.
A na albumie znajdzie się 12 utworów. Oprócz tytułowego „Zbieram na piwo” i jeszcze 4 innych, które w wersji demo pomogły mi zebrać kasę, reszta to wcześniej nigdzie nie publikowane kawałki. Wszystko około 3-minutowe piosenki, wpadające w ucho – mam nadzieję – i przyjemnie zaaranżowane:)
Ogólnie płytka będzie mocno „oldskulowa”. Od dawna siedzę głównie w starych klimatach, więc w tym kierunku postanowiłem pójść. To taki hołd:) Całość można by w sumie podzielić na 2 części – lżejszą, bardziej akustyczną (ta przeważa) i taką jakby cięższą, bardziej „elektryczną” (tego jest zdecydowanie mniej). Starałem się poruszać w różnych konwencjach (przede wszystkim stary, brytyjski rock and roll, ale też i trochę punka, grunge’a, czy folk-rocka).
Myślę, że jeszcze w marcu gotowa będzie płyta-matka. Liczę także na to, że i w marcu gotowa będzie poligrafia – i całość powędruje do tłoczni:)