Mariusz Kubieniec – męska połowa duetu Club Obsession, występujący również jako solowy Artysta o pseudonimie Kulcken. Dziś osiągnął megatotal – drugi w swojej karierze i czterdziesty dziewiąty w historii MegaTotal.pl. O tańcu, hazardzie, remiksach i portalu z Mariuszem rozmawiał Artur Szuba.

mariusz_kubieniec_page

Lubisz taniec?

Też wymyśliłeś (śmiech). Z moimi gabarytami… taniec… chyba kaleczenie. Pewnie, że wariuję na imprezach jak popiję, ale nie zawsze. Musi naprawdę być fajna atmosfera. Natomiast taniec sam w sobie, jest jedną z form wyrażania wolności. Zdecydowanie lepiej ogląda się tańczącą osobę, którą prowadzi muzyka i buja w tym momencie głową w obłokach, aniżeli osobnika, który myśli o każdym kolejnym kroku czy ruchu czy też człowieka, który tańczy profesjonalnie. Jest wiele rodzajów i form tańca, mnie najbardziej odpowiada ten, w którym tak naprawdę nie kontrolujemy do końca samych siebie.

(śmiech) Troszkę cię podszedłem, ale w słusznej sprawie, wszak twoja twórczość, znakomicie przecież nadaje się do zabawy, testowałeś ją na parkiecie?

Tak, tutaj po części się zgodzę, że to muzyka dynamiczna, żywiołowa, typowo do zabawy, lecz nie każdy utwór taki jest. Część nadaje się zdecydowanie tylko do słuchania. Na pewno miło jest, kiedy ludzie bawią się przy twojej muzyce, zaś osobną kwestią jest sytuacja, gdy tylko uważnie słuchają. Często ludzie mówią mi, że niektóre utwory wymagają tylko odpowiedniego nagłośnienia, bo nogi same przytupują. Pewnie, że testowałem utwory na parkiecie, na różnych okolicznościowych imprezach, czy też uroczystościach w gronie najbliższych znajomych. Hmmm, powiem tak: do tego nie da się tańczyć (śmiech), a osobną sprawą jest to, że w te klocki jestem słaby (śmiech).

Twoja droga do MT, czyli jak to się robi?

O serwisie MegaTotal.pl dowiedziałem się całkiem przypadkowo z jakiejś strony internetowej, a moja z nim przygoda rozpoczęła się w czerwcu 2008 roku, kiedy to zarejestrowałem konto naszego duetu Club Obsession wraz z albumem “Kiedy Jesteś”. Po trzech miesiącach zebrał on określony przez nas target, który wsparliśmy dodatkowym funduszem, co pozwoliło nam spokojnie przygotowywać materiał na płytę. Oczywiście nie zapomniałem o tym miejscu i ciągle jestem obecny pomagając innym, w stopniu adekwatnym do swoich możliwości. Jak każdy widzi, choć wiele rzeczy się zmienia, mnie na Megatotalu nie brak (śmiech).

No właśnie, jesteś artystą, który nie tylko zabiega o własne wydawnictwa, ale nie zapomina także o innych. Traktujesz swoje promotorskie działania z chęci zysku, czy bliższy ci jednak altruizm?

Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Jestem zresztą w takim położeniu, że cokolwiek bym teraz powiedział byłoby połowicznie prawdą. Kocham muzykę i nie szufladkuję swoich doznań skupiając się jako fan na jednym gatunku, w końcu czy to dance, rock czy house, to przecież dalej pozostaje sztuką. Sztuką, którą sam ciągle poznaję, co powoduje, że moje działania są połowicznie altruistyczne.

Druga strona medalu jest taka, że wiemy przecież na jakiej zasadzie działa serwis. Nie jestem sponsorem, bo po prostu nie mam funduszy na to, by kogoś sponsorować. Żeby jednak uczestniczyć w życiu serwisu jako aktywny fan, poszerzam krąg swoich – i tu użyję słowa “inwestycji”, po to, aby pomóc tym najlepszym. Każdy z artystów ma tę przysłowiową szansę, ale nie oszukujmy się, bardzo wielu upragnionego targetu nie uzbiera. W żadnym przypadku zaś nie można mówić o przypadkowości zebranej kwoty potrzebnej na wydanie krążka.

Inaczej już sprawa wygląda jeśli chodzi o poczucie fair wobec innych artystów, doskonale na pewno rozumiesz o czym mowa. Nie zmienia to faktu, że każdy startuje od zera i każdy może, a nawet powinien walczyć o to, by do celu dojść. Nie widzi mi się to miejsce, jako forma promocji muzyki – mam na myśli zespoły, które wrzuciły swoje albumy na pastwę losu i nie interesuje ich co się z nimi tutaj dzieje. Osobiście wrzuciłem tutaj materiał po to, aby osiągnąć swój cel i zrealizować założenia serwisu, czyli wydać płytę. Ona ma być dopiero narzędziem promocji i osiągnięcia czegoś w tym przesyconym świecie szołbiznesu.

Może i nie jestem aż tak starej daty, za to zawsze będę szanował winyle, kasety magnetofonowe i płyty CD bardziej niż mp3. Świat się zmienia, branża się zmienia, ale to nie znaczy, że i ja mam się zmienić. Chcę pozostać taki, jakim jestem. Podsumowując i odpowiadając wprost na twoje pytanie, bliżej mi zdecydowanie do postawy altruistycznej.

Wracając do Club Obsession, wasza megatotalna płyta, nie jest twoim pierwszym doświadczeniem studyjnym. Remiksowałeś już utwory innych wykonawców, a impresariat muzyczny Crazy Records wydał maxisingiel “I Fall and I Rise”…

Dokładnie tak. Nasza płyta jest natomiast pierwszą płytą, w której procesie powstawania, oprócz mnie samego, uczestniczył ktoś jeszcze. Zawsze wszystkim od początku do końca zajmowałem się tylko ja. Tutaj zdobyłem wiele nowego doświadczenia, a nade wszystko przyjaźni, jaka zrodziła się między mną a Pauliną. W naszą płytę włożyliśmy wiele serca chcąc, aby było dokładnie tak, jak sobie założyliśmy. Począwszy od utworów, okładki, na którą sami wykonywaliśmy zdjęcia, poprzez kontakt z wieloma grafikami w celu przygotowania całej składni projektu, w tym także wyjazdy do studiów graficznych, kończąc wreszcie na brzmieniu, w którego ujarzmieniu pomógł nam Grzegorz Piwkowski.

Maxisingiel “I Fall and I Rise” zawiera wersję oryginalną, a także 8 remixów dobrych producentów i bonus w postaci tzw. All Producers Best Mix, który przygotował Dj Panther na stałe rezydujący w Niemczech. Wszystko było możliwe za sprawą wspomnianego Impresariatu Crazy Records, który zrzeszał producentów, a do którego i ja należałem. Można było łatwiej się porozumieć, praktycznie w każdej kwestii. Tak oto powstała sprawa remixów, których unikałem, bo nie przepadam remixować, ale na moim wydawnictwie znalazły się remixy zarówno K-Stationa, jak i E-bonita, dlatego kontynuowaliśmy współpracę i moje projekty znalazły się na ich wydawnictwach.

Twoje pozamuzyczne pasje…

Sport, sport i jeszcze raz sport, nie ograniczam się tylko i wyłącznie do ukochanej piłki nożnej, praktycznie każda dyscyplina potrafi mnie zainteresować. Jak dla mnie, to w TV mogłyby być tylko kanały muzyczne i sportowe (śmiech) oraz tematyczne takie jak np. Discovery, bo one tak naprawdę pokazują piękno, którego nie jesteśmy często w stanie ujrzeć na własne oczy (z wiadomych przyczyn). Mam również słabość do gry w pokera w odmianie Texas Hold’em – mam żyłkę hazardzisty (śmiech), a od czasu do czasu lubię uraczyć się whisky z lodem i colą.

Ale z aferą hazardową nie masz nic do czynienia?

(śmiech) Faktycznie wiele się teraz o tym mówi, a ja w takim momencie wypaliłem ze swoją żyłką hazardzisty (śmiech). Tak na poważnie, słyszałem wiele o tym informacji także takich, które mówiły o tym, że politycy chcą pozamykać wszystkie strony z serwisami bukmacherskimi i ogólnie hazardowymi. Nie rozumiem dlaczego? Skoro każdy może kupować za swoje pieniądze muzykę jaką chce, filmy jakie chce, to także ma prawo grać w to co chce. Za swoje przecież, poza tym wiele serwisów oferuje grę tylko i wyłącznie dla relaksu, gdzie operuje się wirtualnym pieniądzem, nie wiem czemu ma to niby szkodzić.

Wiele szkodliwsze jest na pewno nałogowe granie w obstawianie liczb nie powiem jakiej instytucji, bo to jest dopiero nabijanie w butelkę i tzw. szansa jedna na milion. Nigdy wszak nie powiesz, że się na tym znasz. A idąc do bukmachera, czy typując on-line robisz to przeważnie dlatego, że się znasz na tej dziedzinie, na którą chcesz postawić, czy w którą chcesz zagrać. Wszystko jest teraz opodatkowane, takie serwisy mają prawo bytu, bo tak jak w życiu, korzystając z nich jedni są szczęśliwi (wygrywający), a inni nie (przegrywający).

Uf, cieszę się, że nie znasz Rycha i kolegów ;) Spokojnie zatem życzę sukcesów artystyczno-pokerowych i dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Artur Szuba
Fotografie: Archiwum Mariusza Kubieńca

Dossier:

Imię i nazwisko: Mariusz Kubieniec
Pseudo: Kulcken
Zespół: Duet Club Obsession, Kulcken
Instrument: Muzyka Elektroniczna
Data urodzenia: 27.11.1982
Miasto: Pawłowice Śląskie
Kapele, w których grałem: Nie ma
Sukcesy: Nie na tyle żebym nie chciał już nic innego osiągnąć
Porażki: Jeśli chodzi o kwestie muzyczne nie przeżyłem jeszcze jakiegoś wielkiego rozczarowania
Inspiracje: Inspiruje mnie to, co mnie otacza, każde przeżycie… Nic ponadto nie przychodzi mi do głowy, może dlatego, że naprawdę nie chcę kogoś powielać, nie lubię szablonowości i nigdy chyba nie będę miał jakichś poukładanych wzorców
Marzenia: największe marzenie, jeśli chodzi o muzykę, to nakręcenie profesjonalnego, naprawdę dobrego klipu
Unikam: Manipulacji, angażowania się tam, gdzie mnie nie chcą i wydarzeń, które ranią mnie wewnętrznie
Lubię: być sympatycznie odbierany, a także gdy ludzie się szczerze uśmiechają i umieją dostrzec w każdym jakieś piękno, kiedy umieją rozmawiać i słuchać oraz potrafią postawić dobro innych ponad swoje.
W MT od: Czerwca 2008
Jestem tu bo: Kocham muzykę i widzę w tym miejscu wielkie pokłady niewykorzystanych jeszcze możliwości